Po raz drugi na łamach Kronik Nomady goszczę Kamila Muzykę (poprzedni jego tekst znajdziecie tutaj KLIK!). Dzisiaj będzie nietypowo, bo nie o książce, a o wyjątkowym albumie muzycznym. Nie lękajcie się jednak - nadal pozostajemy w świecie fantastyki, po prostu zaglądamy w nieco inne i mniej u nas popularne jego zakamarki. Zapraszam!
”Rigel 9” David Bedford i Ursula le Guin
Kultura fandomu i fantastyki powszechnie kojarzy się głównie z książkami. Książki były tym medium, które najlepiej syciło wyobraźnie, pozwalało angażować się w przeżycia bohaterów. Następnie przyszedł film i komiksy, ale do dziś narzekamy, że „książka była lepsza” lub „to samo było już w książce tamtej autorki/tamtego autora”. Obecnie nowym medium, na które z lubością narzekają mole książkowe, są oczywiście gry komputerowe: „Ten zły gimbofandom, co dał zarobić ludziom, co okradli Sapkowskiego z pomysłu i nawet żołędzi nie zostawili!”.
Zostawiając na bok biczowanie się makaronem i męczennictwo świętej kiszki, przejdźmy do meritum. Do muzyki!
Zostawiając na bok biczowanie się makaronem i męczennictwo świętej kiszki, przejdźmy do meritum. Do muzyki!