Początkowo miał to być tylko status na Facebooku, ale ponieważ troszkę się rozrósł, a i na fb wszystko strasznie szybko znika, wrzucam temat na bloga. Od odrobiny chwalipięctwa jeszcze żadne Kroniki nie umarły, a że chwalę się kwestiami związanymi z fantastyką i moim o fantastyce MaRudzeniu, to tym bardziej chcę się podzielić radością.
Zacznę od tego, że Kroniki Nomady doczekały się tymczasowego logo. Do tej pory nazwie bloga towarzyszyła pewna zaczytana ruda w glanach (ta, którą jeszcze przez jakiś czas widzicie na bannerze). I jak uwielbiam tę grafikę ponad wszystko, tak nadeszła wiekopomna chwila, i okazało się, że bez logo ani rusz. Ponieważ moje zdolności w grafice komputerowej ograniczają się do sprawnego screenowania błędów z konsoli i, ewentualnie, nieudolnemu kadrowaniu zdjęć, o autorskim projekcie mogłam zapomnieć. Z drugiej strony na zlecenie tematu profesjonalnemu grafikowi jeszcze nie mogę sobie pozwolić, zaprzyjaźnionych jakoś nie mam serca o „przysługę” prosić (bo to w sumie takie troszkę bucowate by było, zwłaszcza gdy się wie na czym tak naprawdę polega ta praca) … to i temat tak sobie czekał i czekał, aż słowo stało się ciałem i trzeba było wysłać pewnej drukarni okładkę pewnej książki. I tak powstało takie o coś:
Jak na logo stworzone przez kogoś, kto Kroniki zna od niedawna, ze mną styczności osobisto-konwentowej nie miał i nie zna mojej … ekhm... wrażliwości… logo wyszło nader zgrabnie. Oczywiście nadal marzę o projekcie, który uwzględni pewne charakterystyczne cechy Kronik i ich autorki, ale wiecie, jak to jest – prowizorka wytrzymuje lata, zatem przyzwyczajajcie się do tego, co jest „chwilowe”. Chociaż pewne ptaszki ćwierkają, że sam layout bloga doczeka się aktualizacji, ale o tym ciii…
Skoro znacie już logo, czas na kilka słów o książce i autorze, przez którego całe to zamieszanie.
Otóż, kochani, prócz logo doczekałam się swojego pierwszego patronatu medialnego. Jeszcze nie do końca wiem co się z czym je w tej materii, blogowe patronaty do tej pory kojarzyły mi się tylko z tym, jak NR kusiło blogerki słowem na „P” w zamian za pozytywne recenzje. Drugą stroną medalu są „patronaty” blogerów wpływowych, skutecznie spamujących informacjami o swoim „dziecku” na wszelkich możliwych stronach i podstronach. I pewnie zgarniających za swój patronat określone ilości monet. Nie bardzo potrafię wśród tego wszystkiego umieścić Kroniki jako patrona: ani nie jestem wpływowa wśród milionów przypadkowych użyszkodników, żaden też ze mnie generator komci na stronie wydawnictwa, o recenzencki egzemplarz dopraszałam się ostatnio chyba w Almazie… No nijak to do schematu nie pasuje.
Chociaż, biorąc pod uwagę to, jaka książka wylądowała pod moimi chudymi skrzydełkami – wyjście poza schemat chyba jednak pasuje. Bo, wyobraźcie sobie, że patronuję tworowi, który jest postapo. Rozumiecie? Kroniki Nomady + współczesne postapo. To z automatu do siebie nie pasuje. Tymczasem znalazło się postapo, które w znacznym stopniu przypomniało mi, że ta odmiana fantastyki potrafi mieć w sobie coś więcej niż tylko strzelanki, mutantów i trójkąty miłosne. Że w dobrym postapo liczy się właśnie to, co jest POST, a nie całe zamieszanie z APO. Nijak temu dzieło do „Sotni...”, ale jednak…
Więcej przeczytacie już niedługo w recenzji, która czeka na swoje okienko czasowe (spokojnie, napisana już dawno, ot, oby do premiery), ale jestem strasznie zadowolona z faktu, że zaufałam temu akurat autorowi. I że udało mu się mnie zaskoczyć, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Udało mu się też mnie zasmucić, jednak o tym jeszcze chwilkę pomilczę, bo w końcu chcę, byście przeczytali reckę. By nie trzymać was w niepewności, oto front okładki oraz jej fragment, na którym ewidentnie widać, że Kroniki patronują. I niech nas wszystkich osądzi historia…
Więcej przeczytacie już niedługo w recenzji, która czeka na swoje okienko czasowe (spokojnie, napisana już dawno, ot, oby do premiery), ale jestem strasznie zadowolona z faktu, że zaufałam temu akurat autorowi. I że udało mu się mnie zaskoczyć, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Udało mu się też mnie zasmucić, jednak o tym jeszcze chwilkę pomilczę, bo w końcu chcę, byście przeczytali reckę. By nie trzymać was w niepewności, oto front okładki oraz jej fragment, na którym ewidentnie widać, że Kroniki patronują. I niech nas wszystkich osądzi historia…
W tytule wpisu jest wzmianka o konwentach: nie bez powodu. Od czasu, gdy dwa lata temu pewien Lapsus wyciągnął mnie do Nidzicy coś się w MaRudnym podejściu do fantastów zaczęło przestawiać. Zeszłoroczny Polcon i Falkon ostatecznie mnie zfandomizowały. I oto okazało się, że w czerwcu 2017 zawitam na trzech fandomowych zlotach.
Pierwszy jest Comic Con, na którym będę w sobotę razem z Małą Rudą i będę sprawdzać, jak impreza skazana na porażkę jednak daje radę (albo i nie…). Planuję zrobić milion zdjęć i w końcu spotkać się z kilkoma osobami, z którymi podczas poprzednich konwentów się mijałam.
Drugi czerwcowy konwent to Fantasmazuria i tutaj… tutaj będzie się działo. Jestem od piątku do niedzieli (a raczej jesteśmy, zabieram klona), dodatkowo biorę udział w kilku punktach programu. Oto szybka rozpiska (godzinowy harmonogram pojawi się już niedługo, gdy tylko będzie podlinkuję go TUTAJ):
Drugi czerwcowy konwent to Fantasmazuria i tutaj… tutaj będzie się działo. Jestem od piątku do niedzieli (a raczej jesteśmy, zabieram klona), dodatkowo biorę udział w kilku punktach programu. Oto szybka rozpiska (godzinowy harmonogram pojawi się już niedługo, gdy tylko będzie podlinkuję go TUTAJ):
Dlaczego oczekujemy końca świata?
Tematyka końca świata jest obecnie bardzo popularna. Dlaczego tak bardzo kręci nas apokalipsa? Czemu klimat brudu i walki po kataklizmie jest tak popularny?
Prowadzi: Artur ‘Dzikowy’ Olchowy
Paneliści: Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska, Bartek Biedrzycki, Krzysztof Haladyn
Tematyka końca świata jest obecnie bardzo popularna. Dlaczego tak bardzo kręci nas apokalipsa? Czemu klimat brudu i walki po kataklizmie jest tak popularny?
Prowadzi: Artur ‘Dzikowy’ Olchowy
Paneliści: Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska, Bartek Biedrzycki, Krzysztof Haladyn
Lektury obowiązkowe.
Współczesna fantastyka nie jest zawieszona w próżni: skądś się to wszystko wzięło, gdzieś miało swój początek. Które pozycje są niezbędne, by dobrze odbierać współczesną fantastykę? Jak bardzo znajomość/nieznajomość kanonu wpływa na odbiór poszczególnych dzieł? Co każdy, pretendujący do miana "miłośnika fantastyki", powinien znać?
Prowadzi: Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska
Paneliści: Andrzej Pierzchała, Krzysztof Haladyn, Mirosław Gołuński, Marta Kładź-Kocot
Współczesna fantastyka nie jest zawieszona w próżni: skądś się to wszystko wzięło, gdzieś miało swój początek. Które pozycje są niezbędne, by dobrze odbierać współczesną fantastykę? Jak bardzo znajomość/nieznajomość kanonu wpływa na odbiór poszczególnych dzieł? Co każdy, pretendujący do miana "miłośnika fantastyki", powinien znać?
Prowadzi: Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska
Paneliści: Andrzej Pierzchała, Krzysztof Haladyn, Mirosław Gołuński, Marta Kładź-Kocot
Wpływ recenzenta na popkulturę
Prowadzi: Dominika ‘Nerd Kobieta’ Tarczoń
Paneliści: Dominik ‘Stanley’ Stankiewicz, Marcin Dobkowski, Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska
Prowadzi: Dominika ‘Nerd Kobieta’ Tarczoń
Paneliści: Dominik ‘Stanley’ Stankiewicz, Marcin Dobkowski, Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska
Czy fantastyka ma przyszłość czy pozostały tylko odgrzewane kotlety?
Na ile fantastyka potrafi być dzisiaj czymś odkrywczym? Jak pisać i czytać współczesne dzieła, mając świadomość, że wszystko zostało opisane już wcześniej, a każdy wątek został przerobiony już setki razy?
Prowadzi: Andrzej Pierzchała
Paneliści: Marta Kładź-Kocot, Mirosław Gołuński, Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska, Jacek Łukawski
Na ile fantastyka potrafi być dzisiaj czymś odkrywczym? Jak pisać i czytać współczesne dzieła, mając świadomość, że wszystko zostało opisane już wcześniej, a każdy wątek został przerobiony już setki razy?
Prowadzi: Andrzej Pierzchała
Paneliści: Marta Kładź-Kocot, Mirosław Gołuński, Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska, Jacek Łukawski
Papier, czytnik, a może audiobook? O przyszłości czytelnictwa.
Dziś czytelnik ma o wiele większy wybór niż kiedyś. Aktualnie dostępne są nie tylko klasyczne papierowe książki, ale i kilka elektronicznych formatów, a do tego jeszcze audiobooki. Czy rewolucja techniczna wpływa na rynek książki, czy może wpływać na poziom czytelnictwa?
Prowadzi: Maciej ‘Toudi’ Pitala
Paneliści: Maciej Dobkowski, Jakub Ćwiek, Rafał Cichowski, Aleksandra ‘Silaqui’, Jacek Łukawski
Dziś czytelnik ma o wiele większy wybór niż kiedyś. Aktualnie dostępne są nie tylko klasyczne papierowe książki, ale i kilka elektronicznych formatów, a do tego jeszcze audiobooki. Czy rewolucja techniczna wpływa na rynek książki, czy może wpływać na poziom czytelnictwa?
Prowadzi: Maciej ‘Toudi’ Pitala
Paneliści: Maciej Dobkowski, Jakub Ćwiek, Rafał Cichowski, Aleksandra ‘Silaqui’, Jacek Łukawski
Tabu w literaturze.
Żyjemy w czasach wolności: obecnie można pisać i mówić o wszystkim. Tylko czy aby na pewno? Na ile pewne tematy są dla nas tematami tabu, że pomimo cenzury nikt ich nie porusza? Dlaczego współczesna fantastyka boi się tematów trudnych, takich, o których wypada milczeć na salonach? O czym chcielibyśmy przeczytać/napisać, ale przyjęte normy społeczne, często skostniałe, nam na to nie pozwalają?
Prowadzi: Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska
Paneliści: Artur ‘Dzikowy’ Olchowy, Michał Gołkowski, Sławomir Nieściur, Mirosław Gołuński
Żyjemy w czasach wolności: obecnie można pisać i mówić o wszystkim. Tylko czy aby na pewno? Na ile pewne tematy są dla nas tematami tabu, że pomimo cenzury nikt ich nie porusza? Dlaczego współczesna fantastyka boi się tematów trudnych, takich, o których wypada milczeć na salonach? O czym chcielibyśmy przeczytać/napisać, ale przyjęte normy społeczne, często skostniałe, nam na to nie pozwalają?
Prowadzi: Aleksandra ‘Silaqui’ Radziejewska
Paneliści: Artur ‘Dzikowy’ Olchowy, Michał Gołkowski, Sławomir Nieściur, Mirosław Gołuński
Tak jakoś dziwnie się składa, że podczas Fantasmazurii odbędzie się premiera „Czarownicy znad Kałuży”, ale ciągle czekam na informację, kiedy dokładnie ten moment będzie zaakcentowany spotkaniem z autorem itp.
Last but not least – jestem na Nidzicy. Tym razem bez dziecięcia, bez punktów programu, ale polecanki i antypolecanki książkowe zawsze możemy omówić w Kalbornii. Choćbym nie wiem gdzie była zapraszana i nie wiem w jak ilu panelach brała udział: to Nidzica jest moim ukochanym konwentem. Bo ona jest po prostu najlepsza. Na stronie Festiwalu niezastąpiony Wojtek Sedeńko dawkuje nam kolejne atrakcje, a im więcej tajemnic zdradza, tym bardziej nie potrafię się doczekać.
To by było na tyle: w lipcowych konwentach i spędach się nie orientuję, w sierpniu zawitam na Polconie, ale raczej tak jak w zeszłym roku – by się spotkać i porozmawiać. Chyba, że macie do zarekomendowania jakiś pełen duszy konwent, na którym grzech się nie pojawić? Wakacyjne weekendy mam otwarte na rozmowy o fantastyce, a przecież nie samym Paradoxem człowiek żyje.
Dajcie znać, gdzie i kiedy będziecie: fandom ma to do siebie, że uzależnia. A ja tę używkę jakimś dziwnym trafem uwielbiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)