30 maj 2016

Najlepsi z najlepszych, czyli garść fantastycznych linków.


Podczas dość burzliwych dyskusji związanych z ostatnim MaRudnym wpisem poruszony został temat ludzi, którzy mogliby być potencjalnymi drogowskazami dla czytelnika poszukującego informacji o dobrej fantastyce. Lista, którą za chwilę wam przedstawię jest takim moim subiektywnym zbiorem miejsc wartych uwagi, ale zanim przejdę do ich wymieniania chciałabym napisać co sprawia, że czytuję czyjeś teksty regularnie lub wybiórczo. Zapewne dla większości z was będą to sprawy oczywiste, niemniej wolę kilka kwestii wyjaśnić choćby po to, by uniknąć nieporozumień.
Co zatem sprawia, ze wiecznie MaRudząca Silaqui kogoś odwiedza, a czasem wręcz z niecierpliwością czeka na kolejne teksty?
1. Tematyka.
To chyba jasne: skoro jak na razie skupiam się na fantastyce, to i sama czytuję teksty poświęcone właśnie takiej literaturze. W pierwszych latach funkcjonowania Kronik Nomady dodawałam do blogrolla wszystkich tych, którzy pisali o jakiejkolwiek fantastyce. Ot, błędy młodości i zbytni entuzjazm. Dzisiaj jestem dużo bardziej wybredna i subskrybuję blogi, które traktują albo o science fiction, albo o science fiction i klasyce science fiction. Plus, okazjonalnie, polubię kogoś, kto pisze o science fiction…
2. Wygląd bloga
Przyznaję się do pewnego skrzywienia: nie potrafię czytać tekstów, które nie są wyjustowane. A raczej: wyrównanie do lewej (czy, o zgrozo, do środka) bardzo mnie rozprasza. Kolorystyka i wybór czcionki też jest ważny, ale tak naprawdę o tym, czy dany blog będę odwiedzać decyduje wygląd i funkcjonalność jego szablonu mobilnego. Dziewięćdziesiąt procent treści internetowych przyswajam korzystając z smartfona, a jeśli coś jest nieczytelne w tej formie, to szybko wypada z mojej codziennej prasówki.
3. To coś
TOCOŚ jest najważniejszy. Bez Tocosia nawet najbardziej dopracowany wizualnie, najbardziej fachowy czy najbardziej entuzjastyczny blog przemknie niezauważony. Tocosia nikt nie dołącza do gotowych szablonów, tego też nie nauczysz się z kursów kreatywności. O Tocosia trzeba też dbać: z żalem wspominam blogerów, którzy wydawali się obiecującymi twórcami, ale przez nastawienie na ilość stracili gdzieś jakość, albo po prostu byli klasycznymi jednopostowymi jętkami blogosfery. Podobno Tocosie nie są w stanie funkcjonować bez odpowiedniej dawki dystansu do siebie i poczucia humoru, ale kto by tam wierzył legendom…
***
Ok., i tak wiem, że większość z was nie czytała pierwszej części tego wpisu: całkowicie zrozumiałe, przecież chcecie koniecznie wiedzieć, czy przypadkiem udało się wam trafić na listę MaRudy. Zatem by nie przedłużać: oto kilka blogów, które pozwalają mi jeszcze zachować resztki wiary w ludzkość. Wybór totalnie subiektywny, a kolejność alfabetyczna: pierwsze z wiadomych względów, drugie podyktowane posiłkowaniem się starym dobrym Feedly.

Jeden z moich ulubionych blogowych zgredów: Kruk jest cudownym internetowym rozmówcą na tematy fantastyczne, pisze wyczerpujące i w sumie dość hermetyczne opinie o klasyce, ale robi to w taki sposób, że każdy jego wpis kopiuję do pliku tekstowego i wgrywam na czytnik. Publikuje nieprzyzwoicie rzadko, ale ciągle mam nadzieję, że skróci okres dojrzewania poszczególnych tekstów i pokaże niedowiarkom atrakcyjność opinii kogoś, kto stoi po drugiej stronie barykady.

To miejsce niesamowite: Charlie z swobodą godna pozazdroszczenia opisuje zarówno klasykę fantastyki, jak i młodych twórców. Dodatkowo wynajduje arcyciekawe i często śmieszne w oczach współczesnego odbiorcy „kwiatki” z starych książek.

Blog Agnes to miejsce praktycznie dla każdego: znajdziecie tutaj recki klasycznej fantastyki, opinie na temat piór i notesów i wpisy traktujące o książkach dla dzieci. Teksty są merytorycznie poprawne, nacechowane dużą dawką emocji, ale wszystko to idealnie się zgrywa. No i Agnes, podobnie jak ja, uwielbia Pawłysza.

 
O prozatorskich umiejętnościach Marka Oramusa kiedyś już kiedyś pisałam, ale na linkowanej stronie mamy możliwość bieżącego zapoznawania się z recenzjami (tak, w tym konkretnym przypadku nie boję się użyć tego słowa) kogoś, kto na krytyce fantastyki zjadł zęby. Każdy tekst jest warty uwagi, styl Oramusa jest niepowtarzalny i przerażająco skutecznie sprowadza na ziemię domorosłych reckowiczów. Gdyby tak jeszcze Marek zadbał o rozsądny szablon mobilny…

Jedyny podcaster w tym moim subiektywnym zestawieniu. Prócz przyjemnego głosu i dużego poczucia humoru Bartek Biedrzycki ma też sporą wiedzę, jest oczytany i z podziwu godną odwagą poświęca swój czas rzeczom nie do końca popularnym. Nie zawsze się z nim zgadzam, ale słucham z przyjemnością.

Chyba jedyne miejsce w sieci, w którym jedna osoba recenzuje horrory z tak zadziwiająca regularnością. Dzięki jej reckom nie tracę czasu na kolejne słabe filmy, a czasem daję szansę jakiemuś współczesnemu horrorowi. W reckach książek za bardzo skupia się na fabule, ale przy włączeniu wybiórczego przyswajania treści da się to jakoś przeżyć.

Krytyk, polonista, poeta i pisarz. Mieszanka zdawałoby się wybuchowa, a tymczasem to wszystko jakoś się zgrywa i ma sens. Tomek czuje literaturę i z wyczuciem o niej pisze. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że mamy podobne podejście do współczesnej literatury i całej blogosfery książkowej.

Oto, proszę was, mój wielki wyrzut sumienia. Fraa była liderem nieodżałowanego Eksplorując nieznane, a na domiar złego: do dzisiaj czyta i recenzuje klasyków o wiele częściej niż ja. Ostatnio wzięła na tapetę Żwikiewicza i wyszło jej to nader zgrabnie. Plus dziewczę wykazuje dużą kompatybilność z mymi gustami filmowo-serialowymi.

Blog odkryty stosunkowo niedawno: jeden z niewielu, który nie skupia się tylko na książkach, a na ogólnie pojętej kulturze. I robi to w sposób niebanalny, pozbawiony irytującego zadęcia obecnego u kilku najbardziej poczytnych blogerów „popkulturalnych”.

Blog prowadzony przez Krzysztofa Sokołowskiego jest miejscem wymagającym od czytelnika sporej dawki cierpliwości. Lapsus pisze w dość specyficzny sposób i początkowo trudno się na takie pisanie przestawić, ale gdy już załapiecie jego frazę, to zobaczycie że fantastykę kocha się bez względu na wiek. Sama powoli odkrywam to miejsce, liczę na to, że po zmianie szablonu będziemy mieli dostęp do wszystkich tekstów Lapsusa. Bo chociaż z większością tez przez niego przedstawianych kompletnie się nie zgadzam, to właśnie dzięki temu więcej myślę nad tym co i jak czytam.

Blog, który odwiedzam i zazdroszczę. Za każdym razem zazdroszczę. Oczytania, świadomości i wrażliwości. Teksty publikowane w „O dystopiach” nie należą do łatwych, ale są niesamowicie wnikliwe i skłaniają do redefiniowania własnych opinii.

Młody blog, ciągle szukający swej ostatecznej formy, ale rokujący bardzo dobrze. Qbusiowi często zdarza się trafnie poruszać czułe struny w mym fantastycznym serduchu, ma niebanalne pomysły i tylko czasem wydaje mi się, że w trosce o regularność wrzuca teksty nie do końca… warte uwagi.

Blog, który (znów!) czytam i zazdroszczę. Zazdroszczę wiedzy i umiejętności pisania tekstów na niesamowicie wysokim poziomie. Takim, który czasem wymaga od Silaqui odpalenia wikipedii czy słownika wyrazów obcych. Ps. Dzięki Maćkowi przekonałam się do Reynoldsa:)

Ten blog znają wszyscy, ale od jakiegoś czasu czytuję tam jedynie te teksty, które napisał Secrus. Młody człowiek intensywnie siedzi w klasyce: zarówno klasyce fantastyki, jak i tej mainstreamowej. Oczywiście nie zawsze zgadzam się z jego interpretacjami, ale podziwiam upór w pisaniu o starociach.

Chociaż formalnie jest to blog, to ja bardziej traktuję tę stronę jako źródło przecieków dotyczących obecnych i przyszłych nowości w Solarisie. A odwieczne narzekanie Sedeńki na śmierć SF motywuje mnie do pisania o tym, że pogłoski o śmierci tejże są mocno przesadzone.

Ziuta się dziwi, i ja się dziwię: czytuję ten blog regularnie od niedawna, jestem oczarowana swobodą, z jaką Ziuta opisuje pewne kwestie. I tylko szkoda, że pisze tak rzadko.

Markowe reckowanie powinno być stawiane jako przykład dobrego internetowego reckowania. Idealne proporcje wiedzy-entuzjazmu-oczytania. Marek zgrabnie łączy pisanie o twardej fantastyce z pisaniem o tzw. guilty pleasures. Nie ogłupia czytelnika i ma rozsądne podejście do tego, co czyta.

Oto moja skromna lista. Jeśli uważacie, że kogoś na niej brakuje: piszcie! Rzucę okiem i sprawdzę, czy macie rację. I pamiętajcie: to subiektywny wybór jednej osoby: być może jakiś niszowy bloger nie został mi polecony, być może coś przegapiłam. Docelowo planuję listę linków podpiąć pod profil na fb, by przypadkowy czytelnik miał w czym wybierać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)