Za trzy tygodnie spełni się jedno z moich marzeń: w końcu pojadę na Festiwal w Nidzicy. O wyjeździe tym marzyłam już dobre trzy lata, ale wiecznie coś stało na przeszkodzie: a to konieczność opieki nad babcią, a to kwestie finansowe… W tym roku się uparłam i w sumie od stycznia kombinowałam tak, by marzenie spełnić. I się udało: mam już akredytację, nocleg i transport, dodatkowo moja mama przyjedzie z Pomorza by się zająć Małą Rudą. Posiłkując się stroną festiwalu odliczam dni i jestem coraz bardziej podekscytowana. To moje pierwsze w życiu spotkanie z fandomem i autorami. Trochę się boję, bo ze mnie nieco aspołeczny typ, ale coś czuję, że towarzystwu uda się mnie „odblokować” ^^
Wśród planów wyjazdowych bardzo ważną rolę grają książki, ale tym razem w nieco innej odsłonie.
Zamierzam upolować kilka autografów/dedykacji, dlatego już dzisiaj przeglądam swój księgozbiór i zastanawiam się nad tym, które książki ze sobą zabrać.
Znam ludzi, którzy uważają, że po książkach nie należy pisać, że jakakolwiek ingerencja w wydane dzieło to najgorsze na świecie przestępstwo. I kompletnie takiego podejścia nie rozumiem. O ile bazgranie po pożyczonych książkach rzeczywiście może wkurzać pożyczkodawcę, o tyle ja z lubością przyklejam swój Ex Libris (wcześniej książki podpisywałam, ale mam tak paskudny charakter pisma, że zainwestowałam trochę czasu i stworzyłam swój niepowtarzalny znaczek:
Drugą rzeczą, którą lubię bardziej niż bardzo są autografy. Najlepiej, gdy są one imienne i okraszone chociaż jednym-dwoma słowami skierowanymi do czytelnika. I chociaż czasem podpisana książka jest powodem do zmartwień (ot, mam autograf Kosika w Kameleonie. Tylko, że to jeszcze miękka oprawa była, a teraz można kupić Kameleona w twardej. I co w takiej sytuacji zrobić? Miękką schować do szuflady „bo nie pasuje” czy też trzymać obie obok siebie? No nie wiem, naprawdę nie wiem…), to korzystam z każdej okazji, by znajomego autora poprosić o skreślenie kilka słów.
Dzisiaj moja kolekcja autografów nie jest może zbyt pokaźna, ale mam nadzieję, że po Nidzicy będę mogła pochwalić się kilkoma nowymi zdobyczami.
A tak prezentują się moje perełki: (zdjęcia po kliknięciu powinny się otwierać w nowym oknie;p)
Andrzej Ziemiański:
Robert M. Wegner
Absolutny rekordzista, czyli Rafał Kosik:
A jak u was wygląda z autografami? Polujecie na nie maniakalnie, czy tez kompletnie nie są wam do szczęścia potrzebne? Z których cieszycie się najbardziej, o jakich śnicie po nocach?