Tytuł:Próg nieśmiertelności
Autor:Krzysztof Boruń
Wydawnictwo:Book Rage
Data wydania: 10.02.2014
Format: EPUB, MOBI
Moja ocena: 5/6
Obcowanie z literaturą wydaną w formie elektronicznej ma w sobie coś z odkrywania nieznanego. Nigdy do końca nie jesteśmy pewni objętości pozycji, nie mamy możliwość szybkiego przekartkowania stron i rzucenia okiem na to, co nas czeka. To świetne wyjście dla niecierpliwych czytelników, którzy nigdy nie potrafią czerpać przyjemności z lektury kryminałów, bo zawsze zaglądają na ostatnią stronę (pozornie „niechcący”, tłumacząc się nieplanowanym otworzeniem na wyjaśnieniu intrygi), a gdy już znają rozwiązanie, to niekoniecznie chce im się drążyć temat i towarzyszyć śledczym podczas rozwiązywania zagadki. Takim nieszczęsnym, niecierpliwym czytelnikiem bywam i ja, dlatego niezmiernie przypadło mi do gustu ebookowe wznowienie Progu nieśmiertelności Krzysztofa Borunia. Tutaj słowa uznania należą się zespołowi z BookRage, którzy po sukcesie Zajdlowego pakietu nie spoczęli na laurach i znów oferują czytelnikom możliwość obcowania z literaturą najwyższego sortu, jednocześnie pozwalając młodszym molom książkowym poznać dzieła od dawna nie wznawiane i praktycznie niedostępne w wersji papierowej.
Pierwsze wydanie Progu nieśmiertelności ukazało się w 1975 roku, czyli na długo przed momentem, kiedy wielu z nas skierowało swój wzrok na półki z fantastyką. Nawet w bibliotece Liceum, do którego dane było mi uczęszczać, tej konkretnej powieści nie było, podobnie z resztą jak Trylogii kosmicznej tegoż autora, napisanej wspólnie z Andrzejem Trepką. Krótko mówiąc: nawet przypadkowo (jak to było chociażby z Wellsem i jego Wojną światów) nie miałam szansy trafić na Borunia. Być może trochę szkoda, ale z drugiej strony: nawet teraz wielką frajdę sprawiło mi dzisiaj obcowanie z klasyką polskiej powieści fantastycznej, do której obecnie czuję się bardziej przygotowana niż dziesięć lat temu. Wyrocznią w tym temacie jeszcze się nie czuję, ale jako normalny miłośnik fantastyki naukowej, nastawiony na czerpanie przyjemności z lektury, jednoznacznie mogę stwierdzić, że niemal 40 lat od premiery Progu nieśmiertelności książka nadal ma w sobie coś, co nie pozwala przejść obok niej obojętnie.
Całość zaczyna się dość… klasycznie. Oto główny bohater prowadzi sprawę spadkową po niedocenianym za życia pisarzu. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że choć od śmierci Josego Bragi minęło kilka lat, to nadal wydawane są jego nowe powieści, o istnieniu których główna zainteresowana, wdowa po pisarzu nie miała pojęcia. Co więcej, specyficzny testament Josego pozbawia jego syna i żonę praw do jakichkolwiek gratyfikacji finansowych wynikających z nagłego wzrostu popularności dzieł.. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w dziełach tych pojawiają się elementy współczesne, zaistniałe już po śmierci Bragi. Dochodzenie praw rodziny Bragi sprowadzi na adwokata nie tylko wątpliwości natury moralnej, ale i groźbę utraty szacunku w prawniczym środowisku. Rozwiązanie tajemnicy pośmiertnej popularności Bragi okaże się zaskakujące dla głównych zainteresowanych, a sam finał powieści zaskoczy i zasmuci każdego co wrażliwszego czytelnika.
Próg nieśmiertelności w pewnym momencie zyskuje rysy powieści o duchach lub traktatu teologicznego, traktując o sprawach tak ponadczasowych jak ludzka dusza i to, co się z nią dzieje po śmierci. Boruń z powodzeniem wodzi czytelnika za nos, udzielając mu drobnych, często rozmyślnie mylnych wskazówek i w niczym nie przygotowuje na wyjaśnienie jak najbardziej pasujące do powieści science fiction. W książce Borunia znajdzie się kilka minusów, odczuwalnych bardziej ze względu na niemal półwieczną przepaść między datą napisania, a obecnym wydaniem. Po pierwsze: prócz elementów niesamowitych, książka jest żywcem wyrwana z epoki, w której tworzył autor. Zarówno otoczenie, w jakim dane jest żyć bohaterom, jak i podstawowe kwestie technologiczne nie mają w sobie niczego wizjonerskiego. Chwilami odnosi się wrażenie, że w klasyczny kryminał autor wplótł jeden czy dwa wątki fantastyczne, skupiając się bardziej na emocjonalnej sferze powieści. Przez to Próg… wiele traci na aktualności i wręcz nie jest w stanie wpasować się w nasze realia. Świat przedstawiony za bardzo pasuje do czasów sprzed kilkudziesięciu lat, zbyt mało tam innowacji, mogących silić się na wizję przyszłości. Z drugiej strony: taki zabieg idealnie oddaje obawy autora i brak jego zaufania do tego, co w jego świecie się działo. I dzisiaj jedynie domyślać się możemy nad tym, jakie eksperymenty prowadzone są w przeróżnych państwowych czy prywatnych placówkach, a ich natura dla przyszłych pokoleń również nie będzie pasowała do swoistego „zacofania” epoki.
Drugą sprawa, obok której nie można przejść obojętnie, jest sposób potraktowania samych bohaterów: zarysowani są oni jedynie szczątkowo, niewiele wiemy o ich motywach czy psychice. Ot, są osobami, dzięki którym poznajemy rozwiązanie zagadki i w bardzo małym stopniu możemy się którymkolwiek z nich utożsamiać. Wszyscy skrywają swoje tajemnice (co niby też można zrozumieć), ale w pewnym momencie brak konkretniejszych informacji o postaci zaczyna irytować i w stopniu stawia czytelnika w pozycji obserwatora patrzącego na poczynania innego, równie bezsilnego obserwatora wydarzeń, na które w żadnym stopniu nie ma wpływu. Ale, z drugiej strony, ten „minus”, ma w sobie coś wartościowego! Ta bezsilność, ta wymuszona rola widza u kogoś, kto niby powinien prowadzić nas przez cała historię pokazuje inny cel Borunia: uświadomienie czytelnikowi, jak bardzo każdy z nas jest mały wobec dwóch rzeczy: urzędniczej machiny i ludzi, dla których władza ważniejsza jest od praworządności.
Przez Próg nieśmiertelności przebrnęłam bez większych problemów, a wymienione wcześniej zarzuty w praktycznie żaden sposób nie miały wpływu na mój pozytywny odbiór powieści. Byłam świadoma upływu czasu, jaki minął od napisania powieści, wiedziałam też, że w tamtych latach inaczej wyglądały zasady dopuszczania książki do druku. Szczegółów owych nie znam (ot, efekt narodzin dopiero w 1986 roku), ale bardziej widzę tutaj potępienie dla ludu, który w obawie przed „nowym” niszczy wszelkie innowacje i jest ślepo posłuszny, niż tożsame z czasami komunizmu wszelkie pretensje do rozwoju jednostki. Bez względu na zakończenie, smutne i przerażające, to właśnie owczy pęd zostaje napiętnowany, a nie nauka czy rozwój. Być może to właśnie świadectwo kunsztu Borunia, a być może jedynie efekt zbyt małej znajomości realiów w 1975 roku. W każdym bądź razie: Próg nieśmiertelności przeczytałam z przyjemnością i już szykuję się na poszukiwania Trylogii kosmicznej. Jak się raz wejdzie do rzeki klasyków SF, ciężko wrócić do nowości.
Recenzja napisana w ramach wyzwania
(kliknięcie w baner przeniesie was na stronę wyzwania)
dla portalu:
"Jak się raz wejdzie do rzeki klasyków SF, ciężko wrócić do nowości." ot, to, to.
OdpowiedzUsuńBorunia znam "Małe, zielone ludziki" - i gorąco polecam, pewnie w jakimś antykwariacie można dostać oba tomy. Fantastyka socjologiczna gargantuicznego kalibru. ;)
Trzeba będzie kiedyś i po inne książki autora sięgnąć, ech, tyle książek, tak mało czasu.
Mało czasu i często problem z dostępnością dzieł starszych niż te wydane po 2000 roku. Czasem naprawdę walczę z pokusą piracenia konkretnych tytułów ^^
UsuńJa mam w domu setki starych książek s-f wydawanych w PRLu, mój ojciec namiętnie kupował w latach swojej młodości. ;)
UsuńPoza tym uzależniłem się od zaglądania do podrzędnych antykwariatów i bukinistów sprzedających książki w blaszanych budach, tysiące perełek można wyłowić w takich miejscach. ;)
T ja polecam 'Ósmy krąg piekieł" - rzadko zdarza się czytać taką ateistyczną niemal agitkę, w której wszyscy wierzący do matoły i zacofańcy, a ateiści lub agnostycy do ludzie szlachetni i spokojni. Ech...
OdpowiedzUsuńO, zachęciłeś mnie do przeczytania. :D
UsuńBTW, Boruń był przez większość życia ateistą, pod koniec skłaniał się bardziej ku agnostycyzmowi; oprócz pisania i popularyzowania nauki zajmował się różnymi dziwnymi rzeczami, w tym psychotroniką.
W "Progu nieśmiertelności" jest za to całkiem rozsądny ksiądz.
OdpowiedzUsuńRacja. W recenzji o nim nie wspomniałam, bo mam pewną blokadę jeśli chodzi o konkretniejsze pisanie na tematy związane z klerem i wiarą ^^
Usuń"Małe zielone ludziki " i "ósmy krąg piekieł" Borunia pamiętam, że mocne wrażenie na mnie wywarły. No i nie były wtedy klasyką hehh. Co do Trepki wiem, że coś mi nie pasowało. Także ich wspólna twórczość jakoś do mnie nie trafiła. Kurcze dawno to było, może warto odświeżyć? Choć wiem z doświadczenia, że nie zawsze to dobry pomysł.
OdpowiedzUsuńP.
Obie książki mam gdzieś na regale. W starym wydaniu, kupione tak za "złotypiątka".
Usuń"Trylogia kosmiczna" też jakoś mnie nie porwała: http://www.kronikinomady.pl/2015/07/trylogia-kosmiczna-dzisiaj-juz-sie-tak.html