17 gru 2013

Skrrrrótem Aterixie, czyli opinia zbiorowa vol 6


Tym razem skrótowa opinia będzie wyjątkowo krótka. Przedstawię wam moje opinie o trzech kompletnie różnych książkach. Początkowo myślałam, że będzie tego więcej, ale patrząc na moją listę książek przeczytanych w 2013 roku doszłam do wniosku, że pozostałe zasługują na osobne wpisy. 
I tak, planuję zbiorczą opinię o Krokach w Nieznane (z wyszczególnieniem ulubionych opowiadań, zatem szykujcie się na długaśny tekst); zbiorczy tekst o Dukaju i o tym, jak bardzo mnie cieszy fakt, że choć nie rozumiem co autor miał na myśli, to rozumiem jego książki po swojemu; podsumowanie To, co najlepsze w SF pod redakcją Hartwella (znów będzie długo), a na koniec osobny wpis poświęcony klasyce typu Huxley i Zajdel i ich wpływie na moje postrzeganie fantastyki. Kiedy wspomniane teksty się pojawią? Daję sobie kwartał, a tymczasem zapraszam do potrójnej opinii o literaturze różnych lotów.




Tytuł: Chłopcy
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo:Sine Qua Non
Data wydania: 07.11.2012
Moja ocena:2/6

Kiedyś myślałam nad pełną recenzją tej książki. Kilku czytelników prosiło mnie o to, ale każde podejście kończyło się utworzeniem pliku w folderze „2013 recenzje”. Po chwili siedzenia przed pustą strona Worda zamykałam program i plik kasowałam. Jakoś nie miałam o czym pisać. Miałabym, gdybym była bardziej obeznana w popkulturze, gdyby moje poczucie humoru nie wyciszyło się 5 lat temu i gdybym była targetem Ćwieka. Wszystko jednak wskazuje, że nie jestem. I to nie tak, że książka jest strasznie zła (jeśli chcecie przeczytać o strasznie złych książkach to zachęcam was do moich recenzji wypocin Graczykowskiego czy Musioł), bo da się ją czytać, czyta się to szybko i w sumie nie irytuje się człowiek podczas lektury. Problem polega na tym, że po skończonej lekturze w głowie nic nowego się nie pojawia (prócz refleksji nad tym, dlaczego popularna fantastyka w rodzimym wykonaniu nie porusza). Kiedyś byłam skłonna do „hejtowania” Ćwieka. Teraz tak bardzo ani on, ani jego proza mnie nie rusza, że szkoda mi czasu na dyskusję. Ot, leniwa jestem :)


Tytuł: Wędrowiec
Autor: Fritz Leiber
Wydawnictwo:Czytelnik
Data wydania: 1980
Moja ocena:3/6

Klasyka science fiction, czytana w ramach wyzwania Eksplorując nieznane. Recenzji owa klasyka nie doczekała się z jednego, zasadniczego powodu: jak Asimov, mimo upływu lat nadal ma w sobie coś aktualnego, tak u Leibera zarówno konstrukcja powieści, jak i zagadnienia w niej poruszane są niczym innym jak uroczymi ramotkami. Czytasz z uśmiechem na ustach i trochę bezczelnie podśmiewujesz się z wizji autora. Kompletnie oderwanej od rzeczywistości, prawdopodobności i … nieco za bardzo pozbawionej większego sensu. Po drugie: jakoś bardziej przemawiają do mnie wizje obcych ras TROCHĘ podobnych innych od ludzi gatunków. Wykorzystane kotowatych w tak dosłownym sensie trąci myszką i jak dla mnie nie znajduje wyjaśnienia. Na domiar złego całość Wędrowca była dla mnie zbyt przewidywalna, bohaterowie zbyt sztampowi, a ich dialogi wręcz wołały o pomstę do nieba. Ot, do tej klasyki albo nie dorosłam, albo powinnam się z prozą Leibera zapoznać gdzieś w okolicach 2007 roku, kiedy to raczkowałam w science fiction.


Tytuł: Piramidy
Autor: Terry Pratchett
Cykl wydawniczy: Świat Dysku
Wydawnictwo:Prószyński i S-ka
Data wydania: 2005
Moja ocena: 5/6

Satyra na idealistów. I kubeł zimnej wody na tych, którzy chcą zmieniać skostniały system. Aktualne nawet u nas, na za*piu „juropy”. Jak każda z przygód w wykonaniu Pratchetta, ta jest udana nad wyraz. Bawiłam się dobrze, wychwytywałam smaczki i delektowałam się poczuciem humoru autora. Tylko, jakoś dziwnym trafem, fabuła już po miesiącu gdzieś mi uciekła i dopiero opis na Fantaście przypomniał mi, o co w tym wszystkim chodziło. Chyba muszę wreszcie zdobyć się na ten wysiłek i przeczytać na nowo cały Świat Dysku. W jakiejś ogarniętej kolejności. 
Oczywiście polecam, każdemu i wszędzie! Pratchett mimo chwilowych słabości ma w sobie to coś, co pozwala mu być jednym z tych autorów, których książki skompletuję i będę się napawała kolekcją absurdu :)

Skrótowy wpis bardzo krótki tym razem, ale i bardzo osobisty, bez bawienia się w poprawność polityczno-recenzencką. Po protu zapis ogólnego wrażenia po przeczytanych książkach. A jak Wy je odebraliście? Znacie tych autorów, chcecie czytać klasykę SF? Co jest w Ćwieku, że mnie nie porywa, a ma takie wierne grono fanów? Rozmawiajmy