W poprzednim miesiącu nie miałam możliwości wziąć udziału w comiesięcznej akcji Śląskich Blogerów Książkowych, ale tym razem się udało :)
Jak tytuł posta wskazuje, dziś będzie o najstarszych książkach w naszych biblioteczkach. Żałuję, że nie mieszkam już z rodzicami: w ich liczącym około siedemset pozycji zbiorze na pewno znalazłoby się coś naprawdę starego.
Moja biblioteczka sama w sobie jest dość młoda, praktycznie dopiero od dwóch lat zbieram książki, i choć nie są to same nowości wydawnicze,to jednak ciężko u mnie o coś wydanego przed rokiem 1980. Wśród moich prywatnych książek najstarsze są "Baśnie" Andersena z 1971 roku. Książka sfatygowana, rozpadająca się już dość mocno, ale i tak ją lubię: jak mi córa trochę podrośnie zamierzam czytać jej baśnie właśnie z tego egzemplarza. Niech dziewczę ćwiczy wyobraźnię zamiast oglądać często koszmarne ilustracje w współczesnych książkach dla dzieci.
A teraz pora na pewną pamiątkę, która w rodzinie mojego demona jest już ponad sto lat.
Jest to tak zwany skarbczyk, wydany w 1890 roku. Z tego, co mi wiadomo, był to prezent na pierwszą komunię prababci Adama, ta przekazała skarbczyk babci, a teraz jest on w naszym posiadaniu. Przyznam szczerze, że nie do dzisiaj nie wiedziałam o tym cudeńku, leżało schowane na dnie szuflady z "drobiazgami" i dopiero gdy robiłam zdjęcia Andersenowi Adam wykopał ten skarb.
Jest to tak zwany skarbczyk, wydany w 1890 roku. Z tego, co mi wiadomo, był to prezent na pierwszą komunię prababci Adama, ta przekazała skarbczyk babci, a teraz jest on w naszym posiadaniu. Przyznam szczerze, że nie do dzisiaj nie wiedziałam o tym cudeńku, leżało schowane na dnie szuflady z "drobiazgami" i dopiero gdy robiłam zdjęcia Andersenowi Adam wykopał ten skarb.
Oto kilka zdjęć:
Tradycyjnie zapraszam do polubienia naszego profilu na facebooku :)
"Baśnie" Andersena uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńU mnie też są nieźle sfatygowane :-)
UsuńPo prostu są książki, które zawsze będą czytane :)
UsuńZnalazłaś prawdziwą perełkę na swojej półce:) Naprawdę robi wrażenie! Kocham takie starocie:) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńMuszę dobrze ten skarbczyk zabezpieczyć, po mojej śmierci dostanie go moja Lusia :)
Usuńcudne znalezisko, pięknie wygląda i się trzyma :) to prawdziwy skarb i pamiątka w jednym :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Praktycznie jedyna pamiątka, jaka nam została po babci :)
UsuńJakie cudeńko - szkoda, że już takich skarbczyków nie robią. O wiele bardziej wolałabym dostać na komunię coś takiego, niż te kiczowate pamiątki i Biblie dla dzieci z infantylnymi ilustracjami...
OdpowiedzUsuńO rany. Pierwszy raz coś takiego widzę. PIĘKNE!
OdpowiedzUsuńOpiekuj się dobrze!
Ja mam jakąś książkę kucharską z końca XIX wieku chyba, ale gdzie ona teraz jest, nie mam pojęcia :P
OdpowiedzUsuńSkarbczyk cudny :)
Mam to samo wydanie Baśni Andersena :)Też rozwalające się, ale uwielbiam je czytać.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog, ładnie zrobiony pod względem graficznym.
Coolturalny-tygodnik.blogspot.com
Ale cudeńka
OdpowiedzUsuń