Tytuł:Nowi ludzie
Autor:Rafał Kosik
Wydawnictwo:Powergraph
Data wydania: 30. 08. 2013 r.
Ilość stron:??
Moja ocena: 5/6
Opowiadanie jest formą literacką, która niezmiennie stanowi dla mnie wyznacznik jakości prozy pisarza powieściowego. Wychodzę z założenia, że o ile stworzenie wielowątkowej i sensownej powieści jest nie lada wyzwaniem, tak upchnięcie pomysłu w ograniczoną pojemność, przy zachowaniu głębi, tempa i emocji wymaga od autora sporych umiejętności. Nie jest to łatwe zadanie, spotkałam się z wieloma opowiadaniami, które, genialne w zamyśle, kulały pod względem wykonania: albo zbyt długi wstęp, albo niepotrzebnie wprowadzone wątki poboczne, albo mdłe zakończenie… O ile chodziło o twórców mi obcych, przechodziłam nad takim tworem obojętnie, gorzej, gdy potknięcie na krótkiej formie dotyczyło autora, którego lubię i szanuję. Po zakończeniu takiej lektury czułam przykry niedosyt, mając świadomość, że przecież mogło być lepiej, a do pełni szczęścia zabrakło naprawdę niewiele.
Na tegorocznym Polconie premierę ma zbiór opowiadań Rafała Kosika o intrygującym tytule Nowi ludzie. Do książki tej podchodziłam z sporym dystansem, gdyż lektura poprzedniego zbioru Obywatel, który się zawiesił była idealnym przykładem tego, o czym wspomniałam w poprzednim akapicie. Obywatel… mnie nie zachwycił, wręcz zawiódł moje oczekiwania, ale jako zagorzała fanka twórczości Kosika postanowiłam dać i sobie i jemu szansę, sięgając po Nowych ludzi. W końcu, o odbiorze książki często decyduje nastrój czytelnika, a na wrażenia z antologii opowiadań spory wpływ ma zarówno dobór, jak i kolejność zamieszczonych historii. Dlatego też, pomimo (a może właśnie ze względu na) mało zachwycającego Obywatela…, dałam szansę Nowym ludziom. I było warto, choć nie obyło się bez drobnych zgrzytów.
Na zbiór składa się dziesięć opowiadań, z których cztery publikowane są po raz pierwszy, a pozostałe sześć można było przeczytać w „Science Fiction” i „Fantastyce/Nowej Fantastyce” na przełomie lat 2002-2005. Ktoś mógłby utyskiwać nad „odgrzewaniem kotletów”, ale w przypadku tej antologii zarzuty te byłyby bezpodstawne, z jednego prostego powodu: mimo praktycznie dekady od pierwszej publikacji nadal są one intrygujące i niepozbawione pewnej wizyjności. A jakież tematy Kosik tutaj porusza! Skutki wojny z terroryzmem, zagłada z kosmosu (i wcale nie chodzi o wrogo nastawionych Obcych), ryzyko związane z rozwojem cybernetyki, światy równoległe… Dodajcie do tego nieodzowny element ludzki, wraz z jego najgorszymi przywarami, a otrzymamy pięć genialnych w swej prostocie opowiadań, łączących w sobie elementy thrillera, filmu sensacyjnego, czy starego dobrego postapo. Dlaczego pięć, skoro „starych” tytułów w Nowych ludziach mamy sześć? Tutaj być może głos zabrało moje przesycenie konwencją horroru, a w takiej właśnie utrzymane jest Partyline, opowiadanie dość mocno kojarzące się z piórem Grahama Mastertona. Zbyt szybko czytelnik zaczyna domyślać się natury przeciwnika, zbyt przystępnie wszystko zostaje pod koniec opowieści wyjaśnione, a sam finał jest tak klasyczny, że aż przyprawia czytelnika o ból zębów. Zwłaszcza, gdy jest to czytelnik z syndromem przesytu horrorem o zabarwieniu mitycznym (bez względu na to, jakiej mitologii twórca się chwyta). Tutaj jednak odzywa się we mnie kosikomanka i nakazuje wspomnieć, że o ile ktoś nie przejadł się Mastertonem czy Kingiem, to podczas czytania nie będzie doświadczał upartego uczucia déjà vu. Zatem ocenę Partyline zostawiam Wam. Może, nie będąc obarczeni „mistrzami horroru”, zobaczycie tutaj coś nowego?
Przyszedł moment na kilka słów o opowiadaniach, które mamy okazję czytać po raz pierwszy. Czas ich powstania jest identyczny jak tych wspomnianych wyżej. Wyróżnia je to, że mają w sobie coś z pokrętnego poczucia humoru autora. Jest to humor z rodzaju tych, co puszczają nam oko, wzbudzając jednocześnie pewien niepokój. Kto wie, czy nad nami nie czuwają Obcy, żniwiarze dusz zachęcający do zakupów i kuszący chwilową ucieczką od bólu wyrywanego zęba? Trzy na cztery nowości przywołują uśmiech na twarzy czytelnika, zwłaszcza po przeczytaniu ostatniego zdania. Człowiek myśli sobie: punkt dla Ciebie, Rafał, zgrabnie to ująłeś! i jest świadomy uniknięcia przez autora pewnego przegadania tematu, otoczenia go zbędnymi ozdobnikami czy nasycenia politycznymi wtrętami.
Podobnie jak w przypadku „starych” opowiadań, tak i w przypadku „nowych”, jedno z nich zdecydowanie się wyróżnia. Tym razem, szczęśliwie, nad wyraz pozytywnie. Mowa tutaj o Wielkim błękicie, który jest obrazem końca świata kompletnie odchodzącym od konwencji znanej nam z hollywoodzkich superprodukcji czy rozbudowanych i podszytych Obcą ideologią powieści. Tutaj Kosik nie mruga do nas porozumiewawczo a jedynie niepokoi. Skąd bowiem możemy wiedzieć, czy obecny chaos informacyjny nie jest celowym zbiegiem, mającym na celu odwrócenie naszej uwagi od rzeczy prawdziwie istotnych? Jakich? O tym przeczytacie w Wielkim błękicie.
Podobnie jak w przypadku „starych” opowiadań, tak i w przypadku „nowych”, jedno z nich zdecydowanie się wyróżnia. Tym razem, szczęśliwie, nad wyraz pozytywnie. Mowa tutaj o Wielkim błękicie, który jest obrazem końca świata kompletnie odchodzącym od konwencji znanej nam z hollywoodzkich superprodukcji czy rozbudowanych i podszytych Obcą ideologią powieści. Tutaj Kosik nie mruga do nas porozumiewawczo a jedynie niepokoi. Skąd bowiem możemy wiedzieć, czy obecny chaos informacyjny nie jest celowym zbiegiem, mającym na celu odwrócenie naszej uwagi od rzeczy prawdziwie istotnych? Jakich? O tym przeczytacie w Wielkim błękicie.
Dwa zbiory opowiadań tego samego autora. Ten sam język, często podobny czas pierwszej publikacji, a tak różne odczucia po zakończeniu lektury. Kończąc Obywatela… negatywny odbiór zbioru tłumaczyłam sobie faktem, że tuż przed Kosikiem czytałam Sheparda, istnego mistrza słowa. Traf chciał, że Nowych ludzi czytałam też niedługo po przygodzie z autorem Smoka Griaule, a mimo to zbiór zapewnił mi sporą dozę rozrywki i, prócz jednego opowiadania, należycie oderwał mnie od szarości otaczającego nas świata. Nasuwa się jeden wniosek: tym razem dobrano takie Kosikowe opowiadania, które bawiąc uczą, a ucząc bawią. Jedynym, co mnie martwi to fakt, że w Nowych ludziach nie znajdziemy niczego prawdziwe nowego, napisanego przez Kosika po roku 2010. Ostatnia „dorosła” powieść wydana została w 2008 roku, od tej pory prym wiodą Felix, Net i Nika. I choć chwalę pisanie literatury skierowanej do młodzieży, tak ci, co bycie młodzieżą mają już za sobą, czekają na coś przeznaczonego specjalnie dla nich. Ot, zwykłą Kosikową depresyjną powieść science fiction, która utkwi w pamięci i poruszy nas do głębi. Póki jednak o powieści cicho, warto poczytać opowiadania Kosika i z niecierpliwością wyczekiwać informacji o następcy Kameleona.
Recenzja napisana dla portalu:
W poniedziałek przypuszczam atak na Empik, i rozglądnę się za "Marsem" Kosika, czytałem tutaj recenzję i jestem pod wrażeniem; z opowiadaniami i antologiami na razie dam "sobie spokój ;) Pozdrawiam Olu!
OdpowiedzUsuńTo chyba dobre wyjście. Sama zaczynałam od powieści Kosika, stąd moja kosikomania :P
UsuńNie wiem jakim cudem, ale nigdy nie słyszałam o tej książce :) Może dlatego, że fantastyka dopiero zaczyna mnie kusić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie - blog ubogacam o krótkie vlogi :)
Recenzja w dobrym momencie, akurat jest promocja na Powergraphowe ebooki :D
OdpowiedzUsuńkusisz, chyba jeszcze kilka dni na publio jest przecena ebooków i chyba znów wydam wypłatę nie na to co trzeba...
OdpowiedzUsuńNie znam tego pisarza, ale chyba warto go poznać :) Po Twojej recenzji czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuńPoczytałam sobie poprzednie recenzje powieści tego autora - i chyba warto.
OdpowiedzUsuń"Mars" oraz "Vertical" wywarły na mnie bardzo dobre wrażenie, ale opowiadania... Dosyć sceptycznie podchodzę do tej formy prozy, jakoś mi nie leży - często zaczynałem dany zbiór i im dalej w las, tym mniejszy miałem zapał, by poznawać kolejne pozycje. Z tego względu rzadko kupuję zbiory opowiadań i równie rzadko je czytam (chociaż akurat jestem w trakcie lektury takowego - "Mgnienie ekranu" Pratchetta i na razie nie jest źle).
OdpowiedzUsuńŚwietnie się ta książka prezentuje, muszę ją chyba dodać do listy planowanych książek i być może przeczytać :)
OdpowiedzUsuńA w między czasie zapraszam na mojego nowego bloga także o książkach,proszę zostawić ślad po sobie
- http://www.pozytywniezaczytany.blogspot.com/
Pozdrawiam Damian.