Tytuł: Achaja
Autor: Andrzej Ziemiański
Cykl wydawniczy: Achaja, tom 1,2,3
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: tom 1: 622, tom 2: 558, tom 3: 416
Moja ocena: 3/6
Ech, Achaja... seria budząca tyleż zachwytów, co i ironicznych uśmiechów u zagorzałych fantastów. Zakupiona za niewielkie pieniądze miała za zadanie zweryfikować całą tą internetową wojnę wokół Ziemiańskiego.Zweryfikowała, i to bardzo. Wszelkie zarzuty i pochwały krążące wśród czytelników okazały się prawdziwe. Lektura Achai zapewniła i pewną dozę rozrywki, jak i absurdu. Księżniczka była absurdalnie zdeterminowana przez wizję autora, logika tutaj miała mało do gadania, a skojarzenia nachalnie pchały się czytelnikowi przed oczy. Mimo wszystko, podczas lektury dało się zauważyć powód sukcesu serii: oto ofiara systemu pokazuje pazury i staje się kimś, kto systemem kieruje. Od zera do bohatera, pełne nawiązań i spadków po ulubionych kreacjach literackich autora. Podobało się, acz brak końca historii, brak większej głębi jednak bolą odbiorcę. Idealne dla nastolatek, u starszych wzbudza jedynie politowanie...
Tytuł: Opowieści z Meekhańskiego pogranicza
Autor: Robert Wegner
Cykl wydawniczy: Meekhan, tom 1,2
Wydawnictwo: Powergraph
Ilość stron: tom 1: 576, tom 2: 688
Moja ocena: 5/6
Etos, epos i emocje. Tak można w skrócie opisać dwa tomy Wegnerowych opowiadań. Coś w duszy poruszyły, wciągnęły bez reszty i przy pierwszym czytaniu wydawały się idealną odpowiedzią na Sapkowskiego: w końcu coś monumentalnego, coś heroicznego i odrzucającego "łatwe" schematy. No, ale schematy jednak tutaj mamy, gra na emocjach jest pierwszorzędna, a oba tomy zaostrzają jeno apetyt na całe uniwersum. Powieść przeczytam z przyjemnością, jednak nie pozbędę się z głowy tej przeklętej epickości i braków w realności opisów.
Niemniej: świetne, choć grafiki na okładkach tragiczne...
Tytuł: Troll zagłady
Autor: David Weber
Wydawnictwo: Regis
Ilość stron: 400
Moja ocena: 1/6o
To była moja pierwsza, i zapewne ostatnia przygoda z panem Weberem. Dlaczego? Otóż, jak military SF jest gatunkiem tendencyjnym, tak tutaj Weber przekroczył wszelkie granice dobrego smaku. Mamy tutaj inwazję obcych, dzielnych wojaków i całkowicie ślepą wiarę w supermocarstwo, które obecnie naiwnie nazywamy USA. Walki w kosmosie, walki na Ziemi:: nie dość, że nudne, to przeplatane taką dawką propagandy amerykańskiej, że aż człowiek pragnie książką rzucić przez okno. Ja wiem, że amerykańce to idioci, ale jakim prawem nasi wydawcy katują nas takim chłamem? Toż to nawet nie ma najmniejszych wartości literackich, czysta naparzanka rodm z filmów Segala.
I na tym dzisiaj zakończę swoje wywody. Następnej porcji opinii niekoniecznie pozytywnych spodziewajcie się w przyszłym miesiącu )