Tytuł: Pomnik cesarzowej Achai
Autor: Andrzej Ziemiański
Cykl wydawniczy: Pomnik cesarzowej Achai, tom 2
Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania: 20.02.2013
Ilość stron: 700
Moja ocena: 4/6
Zdarzyło
się Wam kiedyś czytać jakąś książkę „na raty”? Przerywać gdzieś w połowie i z
przyczyn niezależnych wracać do lektury dopiero po dłuższym czasie, zaliczywszy
wcześniej dziesiątki innych woluminów? Ja zawsze w takiej sytuacji początkowo
boję się, czy dobrze odnajdę się w przerwanych wątkach i czy historia przez
przymusową przerwę nie straci na jakości. Podobne obawy miałam przed lektura
drugiego tomu Pomnika cesarzowej Achai, zwłaszcza gdy przypomniałam sobie to,
co o Pomniku...
mówił sam Andrzej Ziemiański. Dla
niezorientowanych: tak naprawdę zarówno trylogia Achaja, jak i planowana trylogia Pomnika... to w istocie
tylko dwie książki, które zostały rozbite na mniejsze części głównie ze
względów wydawniczych. W samej Achai
nie było to aż tak bardzo uciążliwe (gdy ktoś czytał trylogię za jednym
zamachem), jednak w przypadku Pomnika cesarzowej Achai konieczność
czekania na kolejny rozdział powieści wytrąca nieco z równowagi i może być
męcząca.
Pierwszy
tom Pomnika…
był niczym innym jak wstępem do nowej historii, przygotowaniem podłoża pod
kolejne części. Analogicznie w tomie drugim mamy do czynienia z przyspieszeniem
akcji, zawiązaniem się kilku głównych wątków i zapowiedzią rozwiązania
niektórych tajemnic. I w momencie, gdy już mamy nadzieję na większą dawkę
konkretów, okazuje się, że do końca książki zostało ledwie 50 stron. Ci, którzy
znają styl pisania Ziemiańskiego
wiedzą, że to zdecydowanie zbyt mała objętość na wszelkie dygresje i
powiązania, jakimi to autor uwielbia nas raczyć. A szkoda: bo jak uniwersum stworzone
(czy też raczej przetworzone) przez pana Andrzeja potrafi wciągnąć i
zaciekawić, tak z czasem czytelnik zaczyna odczuwać pewną irytację wiecznie
mnożącymi się niedopowiedzeniami. Owszem, otrzymujemy strzępy informacji,
utwierdzające nas w przypuszczeniach z pierwszego tomu, ciągle jednak tak
naprawdę ani my, ani grupa głównych bohaterów nie wie niczego konkretnego. Ot,
akcja się toczy, dzieje się dużo, ale to wszystko jest tylko krążeniem wokół
wątku najbardziej interesującego i tajemniczego, czyli tytułowego pomnika.
Dlaczego budzi on takie zainteresowanie i do czego jest potrzebny
poszukiwaczom? Ci, którzy mają nadzieję na rozjaśnienie tej sprawy muszą liczyć
się z kolejnym odwleczeniem rozwiązania. Ale nie ma się co smucić, bo wbrew
pozorom drugi tom Pomnika cesarzowej Achai ma kilka atutów, o których warto
wspomnieć.
Przede
wszystkim dzieje się bardzo dużo: dwa główne wątki, skupiające się wokół Shen i
Kai, nabierają nie tylko tempa, ale i większej klarowności. Zdecydowanie
wyraźniej widać występujące między tymi dwiema kobietami różnice wynikające
zarówno z ich wcześniejszych doświadczeń, jak i obecnych wydarzeń. Kai stała
się moją zdecydowaną faworytką: od razu widać, że jest to kobieta inteligenta,
z przysłowiowym pazurem. Świetnie radzi sobie jako przewodniczka polskiej
ekspedycji, raz przystosowując się do zaistniałej sytuacji, a raz przejmując
pałeczkę w momentach wymagających znajomości lokalnych zwyczajów i mentalności.
Dzięki temu przybyszom zza Gór Pierścieniowych udaje się uniknąć dyplomatycznych
czy zwyczajowych gaf, a rola Kai nabiera tym większego znaczenia, im częściej
jej działania wynikają z wrodzonej inteligencji, a nie zdolności magicznych.
Tych bowiem czarownica używa niewiele, jakby automatycznie przejęła pragmatyzm
swoich towarzyszy. Ogólnie magii i spraw nadprzyrodzonych w tej odsłonie Pomnika…
spotkamy niewiele. Można wręcz powiedzieć, że pewne sprawy zaczęły się toczyć
zamierzonym przez siły wyższe torem i te, z poczuciem spełnionego zadania,
jedynie przyglądają się poczynaniom bohaterów. Meredith wykonał już chyba swoje
zadanie, a tajemniczy chłopiec objawiający się wcześniej w snach Shen
wspomniany jest tylko raz. Co do Shen, to zupełnie nie przypadł mi do gustu jej
rozwój, a raczej jego brak. Z błyskotliwej i dającej sobie radę wojowniczki
zamienia się powoli w bezwolną kukiełkę polityków, dając się nabierać na niemal
każde propagandowe slogany. Niby nie do końca bierze wszystko za dobrą monetę,
ale widać wyraźnie brak wpływu i pomocy chłopca ze snów. Być może w zakończeniu
całej historii Shen trochę się zrehabilituje, ale w drugim tomie traci wiele ze
swych wcześniejszych atutów.
Pomnik
cesarzowej Achai 2, podobnie jak rozwinięcia pierwszego
tomu Achai, zawiera w sobie dużo
wątków politycznych. Andrzej Ziemiański
usiłuje pokazać nam hipotetycznie idealne starcie dwóch cywilizacji, oparte raczej
na dyplomacji i gierkach politycznych niż na sile ognia (choć ta ma duże
znaczenie we wszelakich kontaktach z lokalnymi władcami). Polacy, choć są w tej
części świata gośćmi, z powodzeniem stosują zasadę: dziel i rządź,
zapobiegawczo nie paląc wszelkich mostów i zyskując sojuszników zarówno wśród ekipy
rządzącej, jak i opozycji. O tym, czy takie postępowanie jest moralne, nie
zamierzam dyskutować, natomiast faktem jest, że jak nigdy nasi rodacy postępują
w pewien zaplanowany i logiczny sposób. Oczywiście niektórzy z nich przejawiają
pewne inicjatywy nie do końca zgodne z odgórnymi dyrektywami, w ogólnym
rozrachunku jednak ich statut pozostaje niezmieniony: przybyli tutaj w
określonym celu, a zagrywki polityczne czy wątek pomnika Achai są tylko
osobistymi wycieczkami poszczególnych bohaterów.
Rozwinięcie
opowieści o Pomniku cesarzowej Achai uznać można za klasyczny przypadek
drugiego tomu, z drobnym wyjątkiem: książkę czyta się zdecydowanie przyjemniej
niż tom pierwszy. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że napisana została
wręcz lepiej: Ziemiański w końcu nie
katuje nas wulgaryzmami i z powodzeniem zaostrza apetyt na ostatnią odsłonę
przygody z tym uniwersum. Udaje się mu nawet czymś nas zaskoczyć, dzięki czemu
zakończenie przygód Kai i Shen zapowiada się naprawdę ciekawie. Z całą
pewnością ta książka zasługuje na miano przyzwoitej powieści ku uciesze i
rozrywce, a przecież i taka literatura jest czasem potrzebna.
Recenzja napisana dla portalu:
RECENZJA PIERWSZEGO TOMU klik!
Z Ziemiańskiego czytałem dotychczas tylko jedną pozycję, być może sięgnę też po tę trylogię - ale kiedy tego nie wiem :)
OdpowiedzUsuńA którą dokładnie? I jak wrażenia? :)
UsuńOj pomyliłem go z Dębskim, ale coś Ziemiańskiego czytałem na 100 %. Skleroza nie boli :))
OdpowiedzUsuńDębskiego z kolei ja zbytnio nie znam, chyba tylko recenzje jakieś czytałam :D
UsuńAchaja jest jedną z moich ulubionych serii. Na razie nie miałam okazji zapoznać się z "Pomnik..", ale chciałabym. Nie wiedziałam,że mają być też trzy tomy. To ja chyba poczekam aż wyjdzie ostatni, co by zbyt wiele nerwów nie tracić na czekanie:P
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam poczekać. Zwłaszcza że może z okazji wydania trzeciego tomu Fabryka pokusi się o jakąś promocję? :)
UsuńNie miałam styczności z serią i nie wiem, czy się na nią... zaczajać:)
OdpowiedzUsuńZ Achają jest tak, że jedni ją lubią, inni lubili kiedyś, a jeszcze inni nienawidzą :DD
UsuńMoją Achaję sprzedałem, nowej nie kupię jakoś szkoda mi czasu :)
OdpowiedzUsuńhahha :) w pełni rozumiem :D Ja pewnie bym się tak nie czaiła na Pomnik, gdyby nie fakt, że pierwszy tom wygrałam w konkursie, a drugi mam z portalu :D Teraz nie pozostaje mi nic innego jak serię skończyć. Ale wiesz, nie jest źle: Pomnik przywrócił mnie do recenzenckiego życia :D
UsuńNo i to jest bardzo dobra wiadomość :)
UsuńJakoś mnie do Ziemiańskiego nie ciągnie. Czytałam kiedyś kilka recenzji "Achai" i wysnułam z nich wniosek, że autor bardzo lubi poniewierać swoją główną bohaterkę, rozpisywać się o kobiecych częściach intymnych oraz używać wulgarnego języka. Chyba że to mylne wrażenie? ;) "Pomnik..." zapowiada się chyba lepiej, jednak pewnie trzeba by było najpierw przebrnąć przez trylogię "Achai", żeby później zrozumieć różne nawiązania. Na razie i tak mam co czytać, więc się wstrzymam :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, pierwsza trylogia była dość.... toporna. Sama przeczytałam, ale o recenzję się nie pokusiłam, bo z jednej strony da się rozumieć fenomen Achai, a z drugiej rzetelna recka zmieszałaby to dzieło nieco z błotem.
UsuńPomnik prezentuje się lepiej, ale bez znajomości wcześniejszych tomów wiele traci.
Znam ten ból czytania książek "na raty"...
OdpowiedzUsuńCzasem mi się zdarza :)
Dotychczas nie miałem okazji przeczytać żadnej książki A.Ziemiańskiego i w gruncie rzeczy nie wiem, czy to dobrze, czy też źle...
Zdania są podzielone,... ale powoli się zbieram, żeby sięgnąć po pierwszą Achaję :)
Zawczasu trzeba przygotować jednak trochę gotówki, bo pięć dość grubych woluminów będzie zapewne sporym wydatkiem...
Pozdrawiam serdecznie i dodaję do obserwowanych ;)
Widzę, że tu sporo fantastyki, a to mój konik :)
I to jest dobre podejście: przeczytaj pierwszy tom i już będziesz wiedział, czy warto inwestować w kolejne :D
UsuńTak też chyba zrobię :)
Usuńna szczęście rzadko zdarza mi się czytywać książki na raty - unikam tego jak ognia, bo w większości przypadków to się nie kończy dobrze.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem oryginalną Achaję dawno temu, mniej więcej wtedy kiedy się ukazała, a więc na świeżo. Początkowo mi się podobała, ale zakończenie uznałem za masakryczne. Autor spróbował zbyt wiele srok złapać za ogon i chyba zapomniał o czym pisze. Odniosłem wrażenie, że chciał z Achai uczynić jakiś rodzaj książki ostatecznej, ale efekt był taki sobie. Początek: owszem, końcówka: do bani. I to mi wystarczy w temacie, po Pomnik zdecydowanie nie sięgnę, chyba że z niewiadomych przyczyn zabraknie na świecie lepszych książek ;-).
Niestety, u Ziemiańskiego czytanie kolejnych tomów to właśnie takie czytanie jednej historii na raty. Ale da się to przeżyć. Poza tym, kto by wydał takiego molocha? Bo przecież nie FS, która jak tylko może, to jedną książkę na dwie rozbija...
UsuńZ tego co kiedyś gdzieś czytałam, to Ziemiański kończąc pierwszą Achaję już miał plan Pomnika. Więc zakończenie Achai było nie tyle masakrycznym, co wprowadzeniem do drugiego rozdziału historii. No i mnie zaciekawiło, zachęciło do Pomnika, bom była ciekawa ile z "przebłysków" się spełni.
Świetnych książek Ci nie zabraknie, a Pomnik polecam na chwilę umysłowego zmęczenia wymagającego odstresowania. Ale to tylko w wypadku, gdy całą planowaną trylogię będziesz miał w ręku ^^
No właśnie... To czekanie nieco dobija. Z pierwszego tomu pamiętam na te chwilę jedynie ogólny zarys i wrażenia, że było bardzo, bardzo dobrze. Inna sprawa, że nie mam czasu, by przypominać sobie całość, więc chyba pójdę na żywioł i do dwójki podejdę ot tak. Jak się okaże, że zacznie się przypominać, znaczyć będzie, że wysoka ocena t.1 nie była przypadkiem. :) Inna sprawa, że "Achaja" to lektura typu "mordimerowskiego" - czyta się świetnie, ale szybko ulatuje ze łba. Zaznaczam jednak, że bardzo lubię i oryginalna trylogię i książkę otwierająca nową serię.
OdpowiedzUsuńMiałam podobnie: przed czytaniem dwójki przeczytałam swoją i kilka recenzji jedynki, ot by sobie przybliżyć akcję, ale przy Ziemiańskiem, jego mnogości wątków to i tak było niewiele. Drugi Pomnik czytaj "ot tak", na pewno się odnajdziesz :D
UsuńI masz rację: to jest literatura rozrywkowa, zapewniająca kilka godzin godziwego odpoczynku, ale umyka. Tak już mają książki tego wydawnictwa. Nie żeby to było aż tak strasznie złe: lubię czasem poczytać coś, co głębszej analizy nie wymaga (a raczej: można by się pokusić, ale wnioski byłyby zbyt oczywiste), tylko po to, by się dobrze i bezstresowo bawić.
Mordimer mi się przejadł, łyknęłam kilka książek pod rząd i powtarzalność motywów czy nawet chwytów narracyjnych wystarczająco mnie zirytowała...
Silaqui, ostatnio zakupiłem też "polskie science fiction" jest super! :-)))
OdpowiedzUsuńNo i świetnie! Tylko błagam: dawaj znać o nowyć s-f recenzjach, bo przy mojej bytności na blogspocie wiele rzeczy mi umyka z tego przeklętego blogrolla :/
UsuńOK :-)) Ja jeszcze nadal czytam te antologie, ale wciągają super :-)
UsuńMam to samo odczucia przy przerywaniu książki ; ) Zawsze chciałam przeczytać Achaię, mam nadzieję że moje marzenie się spełni. Z polskich twórców lubię bardzo Pilipiuka, który również wydaje swoje książki w Fabryce Słów.
OdpowiedzUsuńCroco,
czytaj-tu.blogspot.com
Poszukaj w bibliotece, może na allegro znajdziesz stare wydanie za rozsądną senę. Ja za pierwszą trylogię zapłaciłam jakieś 40zł, i mimo sarkania znawców gatunku nie żałuję wydatku ^^
UsuńPilipiuk mnie irytuje. Miałam wątpliwą przyjemność słuchania tego pana "na żywo", i powiem tak: dawno nie widziałam aż tak strasznie zmanierowanego człowieka. A i jego proza, zwłaszcza w krótkiej formie, jest prosta do bólu. Ale to tylko takie subiektywne zdanie ;p
Zawsze boję się takich wznowień. Achaję czytałem z wypiekami na twarzy. Chwilę później obraziłem się na polską fantasy. Może już czas żeby się przeprosić?
OdpowiedzUsuńJeśli się na polskie fantasy obraziłeś, to Pomnik raczej cię nie przekona. Poczytaj Wegnera. Serio :D
UsuńMiło mi poinformować,że ja też zacząłem przygodę z Achają - wczoraj nareszcie upolowałem jej pierwszy tom z pierwszego cyklu w mej osiedlowej bibliotece :-)) Wciąga, naprawdę wciąga :-)
OdpowiedzUsuńNo i dobrze: obyś dostrzegł słabostki i mocne strony serii :D
Usuń