1 lut 2013

Idzie luty!

I oto pierwszy miesiąc 2013 roku mam za sobą. Pod wieloma względami był to miesiąc przełomowy: poznałam uroki pracy na umowę-zlecenie w systemie akordowym, nauczyłam się jak walczyć z zmęczeniem i znajdować siły na codzienne sprawy, rozpoczęłam udział w dwóch wyzwaniach....


Praca:

To okazało się początkowo horrorem, to z biegiem czasu przekonałam się, że w mojej pracy jednak można wyrobić "normę", i z każdym tygodniem owa norma okupiona jest coraz mniejszym wykończeniem. Mam dobrą, zgraną grupę, dziewczyny mają duże poczucie humoru i co najważniejsze: razem ogarniamy to wszystko bez przesadnego spinania pośladków. A ku mojej radości, styczeń był ostatnim miesiącem zatrudnienia przez agencję pracy: od lutego przejmuje mnie firma-matka. Nie żeby wypłaty wzrosły, czy umowa była "o pracę", ale to zawsze pewniejsze niż agencja (na którą z resztą nie narzekałam, ale potrafili przykładowo zgubić książeczkę sanepidowską koleżanki, przez co biedna Marzena najadła się niezłego stresu i o mało nie skończyła z nami pracować).


Walka ze zmęczeniem:

Tutaj było ciężko, ale półgodzinna drzemka po pierwszej zmianie lub wcześniejsze wstawanie przed zmianą drugą dały mi i siły i czas na drobne przyjemności. Grunt to spać nie krócej jak 4 godziny ^^


Wyzwania:

Zawsze byłam do takowych nastawiona sceptycznie, ale jak wiedzą ci, co Kroniki Nomady śledzą w miarę regularnie: skusiłam się na dwa. Pierwsze: wyzwanie 52 ma na celu regularne pisanie notek, a drugie, Eksplorując nieznane pomaga promować klasykę science fiction. 
Jakie zatem są moje wyniki w obu wyzwaniach?
Zadowalające, aczkolwiek nie powalają na kolana.
Jeśli chodzi o publikację jednego postu tygodniowo: z tego się wywiązałam. W styczniu opublikowałam 5 wpisów, ostatni grudniowy (czyli podsumowanie) załapał się do pierwszego tygodnia akcji. Ale! Niestety recenzje były tylko 3, o jedną za mało, bym czuła się choć trochę usatysfakcjonowana. W lutym zamierzam się poprawić, i raczej się to uda, bo mam jedną reckę czekającą na publikację w Unreal Fantasy (dodam, że książka chyba zgarnie moją nominację do TRANTIPULTA), dwie pozycje będę recenzować dla Fantasty, a i Skrzydła Gniewu lub Długa Ziemia powinny doczekać się swoich pięciu minut w Kronikach. Zapowiada się zatem wybornie. Jak sobie z tym poradzę? To już tylko najstarsi górale i bogowie chaosu wiedzą. Jestem dobrej myśli, a was proszę o trzymanie kciuków :)


Z Eksplorując nieznane wyszło nieco nie po mojej myśli. Co prawda przesłuchałam (z przyjemnością) Przenicowanego świata Strugackich, ale po czasie zorientowałam się, że słuchałam wersji nagranej według pierwszego polskiego wydania, mocno przez cenzurę okrojonego. Czyli wychodzi na to, że straciłam czas i lekturę muszę znaleźć w wydaniu późniejszym.... Na szczęście mam jeszcze miesiąc na lekturę i recenzję: to wyzwanie jest dla mnie bardzo ważne, s-f mnie coraz bardziej "rajcuje" i to się chyba nie zmieni ^^



Kilka spraw organizacyjno-technicznych:

Wprowadziłam kilka zmian w głównym menu: przetasowałam niektóre elementy, jedne wprowadziłam jako elementy 2-go stopnia, inne wysunęłam na pierwszą linię. Wszystko to z jednego powodu: stworzyłam osobne strony dla obu wyzwań, zatytułowane (oczywiście) wyzwanie 52 i Eksplorując nieznane. Obie podstrony będę edytować na bieżąco, a co miesiąc zamierzam informować was (czy tutaj, czy na facebooku) o swoich postępach.
I tutaj pytanie do was: czy obecny układ menu jest czytelny? Może coś byście zmienili? Wszelkie propozycje przyjmę z wdzięcznością, edycja kodu jest dziecinnie prosta, zwyczajnie dla mnie wszystko jest super, ale ja tam mogę czegoś nie zauważyć :))


Precjoza: 

Niestety stosiku nie będzie. I taki niektórzy to potępiają ( nie, nie zamieszczę linku do tego hejterskiego wpisu, niech się baba nie rajcuje), niektórzy mają do tego pozytywne podejście (czytajcie wpis DADY), ale po prostu zbyt mało pozycji mam do pokazania, by tytułować to stosem. 
Zatem, w styczniu trafiły do mnie:
Pomnik cesarzowej Achai, tom II. Pierwszy tom wygrałam w konkursie na blogu Wrocław Fantastyczny (i nawet mam dedykację od pana Ziemiańskiego), recenzję opublikowałam zarówno tutaj, jak i na Fantaście. Dzięki temu gdy Fabryka postanowiła wysłać egzemplarz portalowi, to właśnie do mnie PcAII został wysłany. I cieszę się z tego: mam całą Achaję (szkoda że w pierwszym wydaniu.), teraz kolekcjonuję Pomnik...A to cieszy, oj tak....

Pratchett w science fiction? To musiałam sprawdzić, a dzięki Prószyńskiemu miałam ku temu okazję. Książka już przeczytana, czeka na recenzję, ale powiem wam tak: było miło i bez zgrzytów :D

Ps:
Jeszcze jedno! W sieci zaistniała (lub też dopiero się o niej dowiedziałam) inicjatywa mająca na celu zrzeszenie śląskich blogerów. Zapraszam na bloSilesię sama zamierzam niedługo konkretniej udzielić się w tym temacie :DDD