Coś mi nie idzie pisanie: praca wykańcza i ogólnie irytuje mnie ta cała sytuacja. Zmęczenie sprawia, że ciężko znaleźć chęci i siły na wyrażanie myśli, ale ciągle nie tracę nadziei na poprawę sytuacji. Wpis targowy mnie nie rozruszał, zobaczymy jak wyjdzie opinia zbiorowa… Ogólnie doszłam do wniosku, że do szczęścia potrzebuję notebooka i routera: czas zacząć oszczędzać, by w pełni korzystać z dobrodziejstw szybkiego Internetu.
Ogólnie czytam ostatnio zatrważająco mało, i chyba (a raczej na pewno) nie uda mi się osiągnąć planowanego wyniku 104 książek przeczytanych. Boleję nad tym, ale nie to mnie boli najbardziej. Najbrdziej boli mnie fakt, że nie ma mnie TUTAJ, a są książki, do których chcę zachęcić lub wręcz przeciwnie: zniechęcić :) Tymczasem zapraszam do lektury kilku słów o kilku książkach przeczytanych w przerwach między pracą a pracą :P
Tytuł: Ani słowa prawdy
Autor: Jacek Piekara
Wydawnictwo: Runa
Data wydania: 27. 06. 2008
Ilość stron: 616
Moja ocena: 3/6
Książkę czytałam kilka lat temu i rozłożyła mnie ona na łopatki. Poczucie humoru autora, niebanalny główny bohater: wydawało mi się to receptą na nietypowe fantasy. I owszem: kilka lat temu historia mnie porwała, ale po przeczytaniu kilkukolejnych książek Piekary, po przejedzeniu się rodzimą literaturą fantastyczną nie znalazłam w „Ani słowa prawdy” tego czegoś… Rozrzucone w czasie opowiadania, kilka nielogiczności i książka zamiast sprawić frajdę srodze mnie zawiodła. Wyrosłam z Piekary, i tyle :P
Tytuł: Adamantowy pałac
Autor: Stephen Deas
Wydawnictwo: Dwójka bez sternika
Data wydania: 13. 05. 2011
Ilość stron: 432
Moja ocena: 3/6
Na Adamantowy Pałac napalałam się dość długo, zarówno blurby jak i większość recenzji zapowiadały świetne klasyczne fantasy. I jak klasyczną można książkę Deasa nazwać, tak do świetności wiele jej brakuje. Ani jeden z bohaterów nie zapada w pamięć, świat przedstawiony zdaje się być kalką(tylko nie pamiętam już czego), a sama intryga jest do bólu przewidywalna. Czytało się przyjemnie, owszem. Ale co z tego, skoro już tydzień po lekturze wydarzenia z książki mieszały mi się z innymi pozycjami:? Niewątpliwie Adamantowy Pałac może spodobać się fanom standardowych i lekko kiczowatych powieści spod znaku miecza, magii i smoków, ale koneserom Deas zda się nudnym i odtwórczym.
Tytuł: Zorza północna
Autor: Philip Pulman
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1998
Ilość stron: 396
Moja ocena: 4/6Dawno temu przypadkiem zobaczyłam film i stwierdziłam, że warto by było przeczytać pierwowzór. Bałam się oczywistych różnic między książką a ekranizacją, ale na szczęście książka okazała się lepsza od filmu. Magiczna przygoda, świat równoległy i nieco mroku: idealna mieszanka dla młodszego czytelnika spragnionego fantasy dobranego do swego poziomu. Czy coś mogę Pullmanowi zarzucić: tak! Za krótko, zdecydowanie za krótko…Tytuł: Posiadłość Blackwood, Krwawy Kantyk
Autor: Anna Rice
Wydawnictwo: Rebis
Moja ocena: 4/6Oj, dawno temu przeżyłam małą fascynację wampirami stworzonymi przez Rice. I nawet nie raził mnie jej rozwlekły styl czy uparcie powtarzane sentencje. Kilka lat odpoczywałam od Anny, i po powrocie (totalnie przypadkowym) stwierdziłam, że Rice jest autorką, którą albo się po prostu lubi i czyta wszystko, albo się jej nie trawi. Dziś zapewne nie przebrnęłabym przez całą serię, ale mimo wszystko mam sentyment, i nie zniszczy tego naciąganie wątków pod „wielką historię”…
Co o tym wszystkim sądzicie? Czy wasze odczucia są podobne? A może totalnie inne? Pogadajmy o tym :)
Niestety na temat wyżej wymienionych książek się nie wypowiem, bo ich nie czytałam - chociaż Rice mm w planach, kusi coraz bardziej :) Muszę Ci się pochwalić, że przeczytałam wczoraj pierwszą w życiu powieść Dicka! I jestem całkiem pozytywnie zaskoczona ;))
OdpowiedzUsuńTylko czytaj w odpowiedniej kolejności i nie zrażaj się patosem :)
UsuńJakaż to powieść Dicka Ci się tak spodobała? Ostatni blogrolla zaniedbuję i nie jestem na bieżąco, więc jakby co to podaj link do recki :)
Wiem wiem, zacznę od ,,Wywiadu z wampirem", potem mam naszykowane ,,Wampir Lestat", potem... no ;)
UsuńA spodobał mi się ,,Galaktyczny druciarz" (bądź, w nowszym tłumaczeniu, ,,Druciarz galaktyki"). Chociaż końcówka mnie zmęczyła niemiłosiernie, czuję się zachęcona do kontynuowania znajomości z tym panem :) A recenzja jest widoczna, jak tylko wchodzi się na bloga, bo napisałam ją dzisiaj :)
a tej konkretnej pozycji nie czytałam, czeka na swoją kolejkę. Ogólnie DIcka nie daje się jednoznacznie przypisać do konkretnego gatunku, poczytaj "Człowieka z wysokiego zamku' (reckę u mnie znajdziesz). Nietypowa, skłaniająca do myślenia książka. A w opowiadaniach Dick wymiata totalnie :D
UsuńPullman jest całkiem sympatyczną lekturą. Też zaczęłam od filmu, urzekła mnie jego stylistyka - fabuła sporo mniej, ale dałam szansę książce. I całe szczęście, bo choć pierwszy tom faktycznie dość naiwny i lekko sztampowy, to drugi i trzeci są sporo lepsze. Tak więc warto kontynuować przygodę z autorem. :)
OdpowiedzUsuńoj tak, jest sympatyczny :)
UsuńPrzygodę kontynuować planuję, a kiedy? to już tylko bogowie chaosu wiedzą :PPP
Zgadzam się w kwestii Piekary. "Kiedyś" był *spoko*, teraz reczej *zieeew* :P
OdpowiedzUsuńPodobnie jest z większością bardziej płodnych autorów: jak kiedyś czytałam Kinga z przyjemnością, tak teraz tylko mnie irytuje...
UsuńJestem z lekka zszokowana Twoją opinią na temat "Adamantowego pałacu". Wszak same pochwały ten tytuł zbierał jak pamiętam. :)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej jedna "średnia" recka też się pojawiła. Książka nie była zła, po prostu spodziewałam się czegoś więcej ^^
UsuńPiekarę czytałam jakiś czas temu i zdał mi się świetną rozrywką. Mówisz, żeby nie wracać, bo można się rozczarować? Ok, i tak nie zamierzałam :)
OdpowiedzUsuńPullman też dobry, dużo w nim różności.
Im więcej fantastyki czytam, tym mniej mi się podoba :P
UsuńPullmana naprawdę poleciłabym młodszym czytelnikom :D
Po Pullmanie tak nie płacz, zostały Ci jeszcze dwie części tej trylogii.;) A co do "Adamantowego Pałacu", to pełna zgoda:)
OdpowiedzUsuńMogliby też dokręcić film :D
UsuńŻadna z powyższych pozycji jakoś mi nie podchodzi, no może "Zorza północna" z racji obejrzanego już filmu. Czekam na reckę jakiegoś SajFaja.
OdpowiedzUsuńNiedługo pojawi się recenzja "SPekulanta" Swanna :D
UsuńDo mnie "Pullman" jakoś nie podszedł... Poddałam się po drugim tomie i nie żałuję :P
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam, czasem fajnie bajeczkę poczytać :D
UsuńCo do Anne Rice to uważam dokładnie tak samo, tak dokładnie, że nic nie jestem w stanie dorzucić :)
OdpowiedzUsuńHmm niepocieszyłaś z tym Deasem, od dawna go już planuję, ale jakoś zebrać się nie mogę. Teraz nie wiem czy w końcu z niego nie zrezygnuję na rzecz innych znacznie ciekawszych pozycji.
OdpowiedzUsuńA co do Pullmana to ja próbowałem, też po filmie złapałem za książkę jednak okazała się zbyt do niego podobna i po kilku rozdziałach po utwierdzeniu się w przekonaniu, że nie różni się jakoś diametralnie od filmu czyli jest równie dziecinna, naiwna i baśniowa jak film uznałem, że to nie dla mnie.
Jeśli masz ciekawsze pozycje w planach (a znając ciebie masz ich dużo), to oszczędź sobie czasu i nie ruszaj Deasa :)
UsuńAle baśniowość jest czasem konieczna :D
Oho ktoś mnie uprzedził... Ale nigdzie nie zabroniono nominować kogoś po raz drugi :P
OdpowiedzUsuńhttp://zaczytana-w-chmurach.blogspot.com/2012/11/liebster-blog_11.html