Tempo czytania ostatnio nieco mi wzrosło, w końcu przeczytałam wszystkie zaległe pozycje z swojej biblioteczki, a nawet odświeżyłam sobie dwie książki, które już kiedyś miałam w swych łapkach :) Zawirowania internetowo/komputerowe wybiły mnie z rytmu pisania recenzji (z resztą, mnie zawsze coś z rytmu wybić musi) ale w takie upały i tak myśleć zbytnio nie potrafię ^^
Krótko mówiąc, pora na trzecią odsłonę kilku słów o kilku (a dokładniej o pięciu) książkach :D
Krótko mówiąc, pora na trzecią odsłonę kilku słów o kilku (a dokładniej o pięciu) książkach :D
Tytuł: Bezzmienna
Autor: Gail Carriger
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 14. 06. 2011
Ilość stron: 320
Moja ocena: 4/6
Pierwsza część przygód Alexii pozytywnie mnie zaskoczyła (KLIK!) i nieco złagodziła negatywny stosunek do "kobiecej literatury fantastycznej", dlatego też z bez obaw zasiadłam do lektury Bezzmiennej, i na szczęście nie zawiodłam się. Książka z powodzeniem trzyma poziom Bezdusznej, mamy i humor, i intrygę i waleczną główną bohaterkę. Nie zabrakło oczywiście wzmianek o elementach strojów poszczególnych postaci, ale będąc na to przygotowana z uśmiechem przełknęłam typowo babskie gadanie. Krótko mówiąc: Bezzmienna to mocna czwórka wśród fantasy skierowanej dla kobiet :)
Tytuł: Fight Club
Autor: Chuck Palahniuk
Wydawnictwo: Niebieska Studnia
Data wydania: 2006
Ilość stron: 235
Moja ocena: 5/6
Na początku był film. To znaczy, prawidłowo wpierw była książka, ale Fight Club to jeden z nielicznych przypadków, w których film znałam na długo przed dorwaniem pierwowzoru w swe łapki. Bałam się, że przez moją niesłabnącą sympatię do Edwarda Nortona nie zauważę magii książki, jednak okazało się inaczej. Palahniuk pisze zwięźle, tworzy świetny obraz psychodeli i niepewności. Brutalność, z jaką spotykamy się w Podziemnym Kręgu, opisana jest dobrze i realistycznie. Dodam tylko jedno: obsada filmowa została dobrana niemal idealnie :)
Tytuł: Glizdawce
Autor: Orson Scott Card
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 1994
Ilość stron: 320
Moja ocena: 3.5/6
Carda lubię, mam do niego ogromny sentyment, lecz Glizdawce to przypadek książki, której albo nie zrozumiałam, albo czytałam zbyt szybko po zakończeniu poprzedniej pozycji Orsona. Sam zarys fabuły nie był zły, wykonaniu też nie mogę niczego zarzucić. Spodziewałam się po prostu czegoś innego, zwłaszcza po przeczytaniu kilku opinii, w których ludzie narzekali na pewne obrzydliwości. Być może wynika to z faktu, że nie jest łatwo mnie obrzydzić (kilka książek Mastertona na koncie plus kilka lat pracy w barze doskonale mnie znieczuliły), być może chodzi o to, że Card i tak wszędzie przemyci kwestie filozoficzne odnośnie człowieczeństwa itp... Książka mnie nie porwała, ot, kolejne dzieło Carda "zaliczone" :)
Tytuł: Gwiezdny Pył
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 2007
Ilość stron: 216
Moja ocena: 4.5/6
Podobnie jak w przypadku poprzedniej pozycji, tak i tym razem wpierw widziałam film i dość długo polowałam na książkę. Dzięki wymianie z Kasią Fantastyczną Gwiezdny Pył trafił do mojej biblioteczki i na szczęście nie był to niewypał. Owszem, film okazał się mocno okrojony i zmieniony, lecz zapewniam: baśniowość książki przewyższa ekranizację. Krótka historia przedstawiona na kartach Gwiezdnego Pyłu niesie w sobie zdecydowanie więcej treści niż przyjemna dla oka bajka wyświetlana w kinach. Teraz pozostaje mi tylko dorwać Nigdziebądź i będę szczęśliwa :)
Tytuł: Wizerunek zła
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2005
Ilość stron: 412
Moja ocena: 4/6
W odróżnieniu od Czerwonego Hotelu (KLIK!), tutaj Masterton stworzył ciekawą wariację na temat przeklętego obrazu, dodał trochę od siebie i zawarł w powieści wszystkie swoje "chwyty marketingowe", nie tracąc przy tym na jakości. Wizerunek zła czytałam dwa razy, dzięki czemu wiedziałam w którym momencie przerwać lekturę by nie zniszczyła mi frajdy z jedzenia obiadu ^^. Otwarte, jak to u Grahama, zakończenie, pozostawiło pewien niedosyt, i jeśli wiecie, czy pojawiła się kolejna książka tego autora kontynuująca losy bohaterów Wizerunku, to piszcie.
W opiniach nie wspomniałam za wiele o treści, jeśli chcecie zapoznać się z opisami książek, to zapraszam was na stronę Fantasta.pl. Tytuły książek w metryczkach są podlinkowane do stron konkretnych pozycji w wyżej wymienionym portalu (prócz Fight Clubu, który to nie wpisuje się w założenia portalu ^^) :)
W opiniach nie wspomniałam za wiele o treści, jeśli chcecie zapoznać się z opisami książek, to zapraszam was na stronę Fantasta.pl. Tytuły książek w metryczkach są podlinkowane do stron konkretnych pozycji w wyżej wymienionym portalu (prócz Fight Clubu, który to nie wpisuje się w założenia portalu ^^) :)
Mam ochotę na Bezimienną ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Gwiezdny pył. To naprawdę niesamowita super napisana historia.
OdpowiedzUsuńKsiążki Gail Carriger chyba sobie odpuszczę, owszem Alexia niewątpliwie ma temperament, ale jak dla mnie to książki Gail nie mają w sobie nic specjalnego.
OdpowiedzUsuńFight Club mam w planach, jednak chyba nie od niej zacznę znajomość z Palahniukiem, bo w bibliotece widziałam jakieś jego książki, niemniej jestem niezmiernie ciekawa FC i muszę ją w końcu zdobyć.
Za niedługo będę mieć audiobooka Gwiezdnego pyłu, choć jestem do niego jakoś tak średnio nastawiona ;P
Gratuluję przeczytania wszystkich książek z biblioteczki... Mnie by to zajęło z rok, przyjmując, że nie kupowałabym nic ani nie brała żadnej do recenzji... ^^
Widzisz, mnie paranormale zazwyczaj wkurzały, a Carriger mnie bawi :)
UsuńPalahniuk jest świetny,choć moja ocena może wynikać z ogroimnego sentymentu do filmowego Fight Clubu.
Po Gwiezdnym Pyle nie ma co się spodziewać fajerwerków, historia jest krótka ale o wiele głębsza od tej przedstawionej w filmie.
Przeczytanie książek z biblioteczki nie było znów takie trudne - nie mam ich jakoś szalenie wiele ^^
Jak na złość byłam dziś w księgarni i brakło Bezimiennej, ale wszystkie pozostałe części były:/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Znam ten ból - u mnie tak sprawa wygląda z "Diuną" :)
UsuńNa Gwiezdny pył mam nawet ochotę ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za to tempo czytania :) U mnie jakoś tak gorzej... Chętnie zrobiłabym takie zbiorcze podsumowanie, ale w sumie mam tylko trzy książki bez recenzji, więc jeszcze się łudzę, że uda mi się je kiedyś opisać :P
OdpowiedzUsuńTak szczerze to wolałabym czytać o połowę wolniej ^^ Albo pisać dwa razy szybciej ^^
UsuńChętnie przeczytałabym "Fight Club", bo swojego czasu film mnie zachwycił. Długi czas nawet nie miałam pojęcia, że to ekranizacja - a zwykle staram się najpierw czytać, potem oglądać.
OdpowiedzUsuńChociaż "Gwiezdny Pył" podobnie jak Ty też najpierw widziałam, a dopiero potem przeczytałam, i to sporo później. Na szczęście podobało mi się jedno i drugie. ^^
No i ja także podziwiam Twoje tempo czytania, zwłaszcza że mam jakiś przedłużający się niż.
Przy pierwszym oglądaniu Fight Clubu też nie miałam pojęcia o tym, że jest to ekranizacja ^^
UsuńJa muszę czytać: brak słowa pisanego powoduje u mnie objawy podobne do tych przy odstawieniu papierosów: nie mogę spać i cała się trzęsę ^^
Ja się nie mogę do Gaimana przekonać. Jedyna rzecz, z tych które czytałem, która mi podeszła, to "Koralina" - teoretycznie rzecz bardziej dla dzieci.
OdpowiedzUsuńAni "Nigdziebądź", ani "Gwiezdny Pył", nie zostawiły mnie zachwyconym. A szkoda, tyle się w przeróżnych miejscach naczytałem o ich świetności, że jak mnie nie chwyciło, byłem w sumie dosyć rozczarowany... :)
"Koraliny" jeszcze nie czytałam, ale mam w planach (tzn: jak ją dorwę w bibliotece, to od razu czytam) :)
UsuńZ Faimanem jest jak z Pratchettem: albo się człowiek wstrzeli w jego prozę, albo nie :)
Chyba jest tak jak piszesz. A Pratchett akurat mi podchodzi. Nie czytałem co prawda wielu jego powieści, bo coś około pięciu, ale podoba mi się to cudownie absurdalne poczucie humoru. Taka byłaby chyba grupa Monty Python, gdyby zajmowała się fantastyką. :)
UsuńPratchett Monty Pythonem fantastyki! :D
UsuńTo absurdalne poczucie humoru plus idealne pokazanie rzeczywistości w krzywym zwierciadle Świata Dysku sprawiają, że Terry'ego trzeba uwielbiać :D :D
A swoją drogą, (bo większość tych, które czytałem, były o straży, tylko jedna o Rincewindzie - i ta mi mniej podeszła) to które pozostałe główne pratchettowskie motywy są warte uwagi? Wiedźmy? Czy może Rincewind się rozkręca?
UsuńOsobiście najbardziej polecam tomy poświęcone wiedźmom i ŚMIERCI. W ramach ściągawki: http://www.wykop.pl/ramka/1054481/swiat-dysku-porzadek-czytania/
UsuńZapisane. ;)
UsuńGwiezdny pył oglądałam i też zasadzam się na książkę :)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio tempo czytania nieco spadło, ale to dlatego, że udaje, że wykorzystuję czas, kiedy dzieci są u dziadków, na jakieś gruntowne porządki itd. Przy tej temperaturze więcej w tym jest aktorstwa, niż faktycznej pracy, ale jak tak poudaję do 23 to potem nie mam siły na czytanie ;)
OdpowiedzUsuńGaimana własnie skończyłam Nigdziebądź. I podobało mi się, więc pewnie Gwiezdny Pył to tylko kwestia czasu :)
Cieszę się, że Carriger nadal Cię bawi. IMO Bezzmienna i następna po niej Bezgrzeszna są najfajniejsze z tego cyklu, ale może zmienię zdanie jak wyjdzie ostatnia część :)
ha! Mamy podobny syndrom "wakacji od dzieci" ^^ Tylko że mi się rzeczy do sprzątania wyczerpały, więc zaczęłam czytać nawet te książki, do których mnie nie ciągnęło :) I jak wspomniałam w komentarzu nieco wyżej: od czytania jestem uzależniona, i to ostro :P
UsuńBezgrzeszna musi być fajna, dlatego też nie mogę się wstrzelić w kolejkę w bibliotece :)
Yay, cieszę się, że Gwiezdny Pył Ci się spodobał. Zazdroszczę przeczytania wszystkich książek z biblioteczki, ja zdecydowanie więcej kupuję niż czytam, tłumacząc sobie, że będę miała je na przyszłość. :D I tak na przykład jeszcze z książek Gaimana nie przeczytałam jeszcze "Chłopaków Anansiego", ale może w te wakacje wreszcie mi się uda! A co do "Nigdziebądź", to kupiłam go mojej przyjaciółce, która nie czytała w ogóle, nigdy, przenigdy, fantastyki. Przeczytała - stwierdziła, że warto. Chyba nie ma lepszej rekomendacji niż ta. ;P
OdpowiedzUsuńChoć sama nie kupuję, to doskonale Cię rozumiem: sama, gdybym mogła, to bym coraz to nowe książki nabywała :D
UsuńOgólnie czasem dobrym pomysłem na przekonanie kogoś do fantastyki jest "sprzedanie" mu Carrolla, Gaimana czy jakiegoś innego autora z nurtu realizmu magicznego :)
Zazdroszczę Ci "wakacji" Twojego dziecięcia, mi do dziecka dołożono jeszcze gości na miesiąc ;-) eh, szkoda że nie mam rodziny nad morzem....
OdpowiedzUsuńHeh,na te wakacje czekałam od kilku miesięcy ^^
UsuńAle jeszcze tylko miesiąc, dłużej bez córy nie wytrzymam :)
Uwielbiam Gaimana i masz rację książka jest świetna, film tez dość fajny, ale bez porównania... jeśli nie czytałaś innych jego książek to Chłopaki Anansiego są megga dobre.... po prostu uwielbiam jego książki;) fajne takie podsumowania...zastanowię się u mnie na blogu nad tym jeśli mogę?
OdpowiedzUsuń