21 kwi 2012

Pożegnanie z Światem Siedmiu Zwierząt: "Imię Bestii: Odejście Smoka" Nik Pierumow


Tytuł: Imię Bestii: Odejście Smoka
Autor: Nik Pierumow
Cykl Wydawniczy: Siedem Zwierząt Rajlegu, tom 4
Wydawnictwo: Solaris
Data wydania: 22. 02. 2012 r.
Ilość stron: 408
Moja ocena: 3/6

Nik Pierumow z powodzeniem wikłał nas w swoje wizje przez trzy kolejne tomy Siedmiu Zwierząt Rajlegu, z każdą stroną piętrząc zagadki i niedomówienia. Akcja co rusz nabierała tempa lub wręcz przeciwnie – niemiłosiernie się dłużyła, a i często trudno było dopatrzeć się logicznego sensu poza tym znanym jedynie twórcy cyklu. Z każdą częścią rodziło się w głowie pytanie: jak długo jeszcze rosyjskiemu autorowi uda się wodzić nas i swoich bohaterów za nos i czy tak zwielokrotnione zapętlenie wątków nie sprawi, że zwieńczenie serii okaże się co najmniej równie zagmatwane, a pozorny cel o wiele bardziej miałki niż się z początku wydawało?

Akcja tomu Imię Bestii: Odejście Smoka, podobnie jak Spoglądając w Otchłań, rozgrywa się na kilku frontach. Ponownie śledzimy wydarzenia odbywające się niemal jednocześnie na wyspie Szmaragd, w Nekropolis i w Imperium Wszechbrzeża: Szmaragd splata ostatecznie losy Terna, Aliedory i ich drużyny, a wojna między Nekropolis a Wszechbrzeżem nabiera przerażającego tempa i, można powiedzieć, globalnego już zasięgu. Dodatkowo Zgnilizna zyskuje nowe, bardziej destruktywne i zjadliwe zdolności, przez co Świat Siedmiu Zwierząt staje się miejscem, w którym egzystencja zdaje się niemal niemożliwa, a jedyną nadzieją na zmianę obecnego stanu rzeczy są plany Dhussa, które o dziwo zaczynają częściowo się spełniać. Nie oczekujcie jednak, że Odejście Smoka od razu rozjaśni wszystkie wątpliwości – książka liczy, podobnie jak tom poprzedni nieco ponad 400 stron i trzeba nieźle się namęczyć, by doczytać do sedna sprawy.

Tym, co wyróżnia ostatnią odsłonę losów świata targanego Zgnilizną i wojnami, jest właśnie dość duży nacisk na działania wojenne, jakie podejmują Magowie, by w końcu zakończyć ideologiczny i polityczny spór z Nekropolis. Pierumow szczegółowo opisuje zwłaszcza interwencje i narady po stronie Wszechbrzeża, co, choć może interesować fanów militarystyki, staje się nudne i w odniesieniu do samego zakończenia książki zbyteczne. Żywiołowe dyskusje prowadzone przez wszechbrzeżańską radę, a także przebieg większych i mniejszych potyczek, prócz ciekawostek natury magicznej, nie doprowadzają do konkretnych zwrotów akcji mających jakikolwiek wpływ na przebywających na Szmaragdzie bohaterów. Przybliżanie tych faktów można tłumaczyć obecnym wciąż wątkiem Dygwiła, na losy którego bezsprzecznie wpływają walki między mocarstwami, co nie zmienia faktu, że wątki pozostające z dala od wyspy Szmaragd do samego niemal końca rozpraszają czytelnika i wybijają z rytmu. Tylko fragmenty poświęcone Nekropolis, przedstawione dużo oszczędniej, przykuwają uwagę i rzucają trochę światła na Władców Śmierci.

Nieco inaczej przedstawia się sprawa Terna i Aliedory. Po kilkuset stronach wiecznej enigmatyczności i domysłów autor w końcu postanawia odsłonić nam zakończenie, które wyjaśnia w pełni wszystkie poprzednie zdarzenia. Okazuje się, że wszystko to, z czym mieliśmy styczność podczas czytania Siedmiu Zwierząt Rajlegu, wszelkie rzucane od niechcenia uwagi i zazdrośnie strzeżone tajemnice prowadziły nas od samego początku do jasno określonego celu, a brak klarowniejszego zarysowania świata był jedynym możliwym wyjściem. Nie można było uniknąć tak specyficznie prowadzonej fabuły, nie ujawniając tym samym prawdziwie mistycznego znaczenia misji dhussa.

Przebrnięcie przez cykl Pierumowa nie należało do najłatwiejszych, gdyż autor obierając na początku serii pewną taktykę, uparcie trzymał się jej do końca, nie zdając chyba sobie sprawy z tego, jak zgubne dla odbioru poszczególnych tomów może być tak oszczędne udzielanie kluczowych informacji. Niejednokrotnie świat Siedmiu Zwierząt wydawał się zbyt sztuczną kreacją szalonego demiurga, czerpiącego pierwowzory z ogranych motywów, a fabuła, pozornie rozbudowana, była niczym innym jak upartym prowadzeniem historii do określonego na starcie zakończenia. Nie można też pozbyć się wrażenia, że z powodzeniem całą opowieść można by było zmieścić na połowę mniejszej objętości, nie tracąc przy tym podstawowej magii świata, a zyskując bardziej wartką akcję. Niestety, czasem wizja na tyle porywa autora, że zamiast prowadzić ją z rozwagą, staje się kimś na wzór biernego zapisywacza słów i obrazów.

Siedem Zwierząt Rajlegu zamiast epickiej powieści okazało się zbiorem epickich opowieści spiętych klamrą bohatera, który nie do końca wzbudzał sympatię swoim wiecznym dążeniem do zbawienia świata. Co prawda mdłe palladyńskie zachowania Dhussa równoważone były w znacznej mierze przez jego towarzyszy, ale i podział charakterów zbyt często przypominał skład klasycznej drużyny w stylu sesji RPG, która wykonywała poszczególne questy tylko po to, by na końcu drogi pokonać władcę ciemności/smoka, ewentualnie wrzucić jakiś pierścień do góry zniszczenia. Nie można odmówić swoistej magii tego typu książkom, lecz zdecydowanie pomysł na przeniesienie konwencji gry fantasy na karty książki, i to tak obszernej, w ostatecznym rozrachunku nie dodaje niczego nowego do ogranego do przesady schematu. Pewnym jest, że Nik Pierumow metodycznie prowadził intrygę i w ostatecznym rozrachunku osiągnął zamierzony efekt: w końcu wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce, ale dopasowywanie drobnych szczegółów może przerosnąć możliwości mniej wytrwałych i upartych czytelników. 



Recenzja napisana dla portalu:


(druga recenzja na karcie, do której odsyła banner)

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że nie warto tego czytać ^^ Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co ^^ Dobrze, że w miarę szybko czytam, bo chwilami lektura dłużyła mi się niemiłosiernie...

      Usuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)