Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.Dziś przyszła pora na... Dziesięciu muzycznych idoli!
Niech to licho! Już miesiąc minął od mojego ostatniego rankingu, ale zajmowanie się córą i babcią tak mnie wykańcza, że najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się wysilać szarych komórek.Przy recenzji wiadomo - człowiek prześpi się z książką, napisze wstęp i jakoś to leci. A przy rankingach trzeba się zastanowić, dokonać selekcji.... Dlatego też poprzednie tematy sobie odpuściłam, ale muzycznego nie mogłam przegapić :D
Oto mój ranking. Myślałam, że nie zmieszczę się w dziesiątce. Ale wszystkie zespoły, które tutaj zobaczycie, są dla mnie w jakiś sposób ważne. Kolejność jest mniej więcej przypadkowa :D
HELLOWEEN
Zaczęło się niewinnie. Na moim ulubionym forum dwoje użytkowników polecało od czasu do czasu utwory tego zespołu. I tak sobie podsłuchiwałam, ale bez większego "szału", aż któregoś pięknego dnia Sol lub Dark Star wrzucili link do All Over The Nations. Oszalałam, załatwiłam sobie całą płytę The Dark Ride, i dałam się porwać mocy tego zespołu. I choć koncertowo wypadają obecnie słabo (zwłaszcza podstarzały i zmęczony życiem wokal) to studyjnych uwielbiam i wracam do nich zawsze, gdy muszę podładować bateryjki. Marzy mi się koszulka z ich logo (bo naszywkę na torebce już mam i uwieeelbiam) :D
ROOTWATER
Wybaczcie wulgaryzm, ale ten zespół ma pierdolnięcie :) Płyta przyniesiona została kiedyś do mojej kochanej knajpy przez mojego dobrego znajomego, uparcie kształcącego mnie muzycznie i usiłującego przekonać do cięższej muzyki. Rootwater był akceptowany przez mojego szefa jedynie gdzieś w okolicach godziny 3-4 nad ranem, ale za to niesamowicie dodawał mi sił na użeranie się z pijanymi i upierdliwymi klientami :) Chłopcy są specyficzni, są pozytywni i dają kopa - a tego czasem potrzebuję najbardziej :D
KAT.
Zespół, do którego przekonał mnie mój były luby. Długo nie mogłam pojąć co też jest fajnego w tym "darciu mordy". Długo też po prostu nie rozumiałam Kostrzewskiego, wokal był dla mnie niezrozumiałym połączeniem ryku z bełkotem. Aż przeczytałam kilka tekstów - i jakoś "wpadłam":)Moją ulubioną płytą jest właśnie "Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach", utwory z niej uspokajają mnie :)Choć oczywiście i rąbanki w wykonaniu Kata lubię posłuchać.
Ciekawostka - gdy byłam z Lusią w ciąży Kat był jednym z nielicznych zespołów, które potrafiły małą uspokoić i powstrzymać od kopania mnie po żebrach :D
RHAPSODY OF FIRE
Trochę power metalu, trochę epic metalu i trochę symphonic metalu. Sprawdzają się idealnie na długie spacery w zimne deszczowe dni. A że ludzie dziwnie się patrzą gdy śpiewam na głos na przykład TO? ... :D :D
OPETH
Zabawna historia z tym Opethem. Długo ich nie trawiłam, aż mój znajomy (ten sam, który pokazał mi Rootwater) nie zaczął mi o nich opowiadać. I przyniósł Damnation do baru. Po raz pierwszy usłyszałam jak wokalista przechodzi od growlu do czystego wokalu bez chrypki czy chociaż zadyszki. Zakochałam się w tej płycie, a gdy wyszło Porcelain Heart odleciałam totalnie. Marzę o ich koncercie, gdyż w odróżnieniu od wielu zespołów Opeth na żywo brzmi równie świetnie.Co więcej, mój obecny luby uświadomił mi, jak nietypowym zespołem Opeth jest, jak nowatorsko gra. Opeth to po prostu cudo :D
COMA
Comę poznałam jeszcze w 2005 roku, gdy ktoś w akademiku uparcie puszczał "Leszka" o różnych, często nieprzyzwoitych porach. Początkowo się wściekałam, ale Rogucki ryczący na korytarzu sprawił, że nie tylko poznałam świetnych ludzi, to jeszcze z ciekawości porwałam płytę do pracy i puszczałam sobie podczas sprzątania klubu. Później wydali drugą płytę, która towarzyszyła mi w kolejnym barowym miejscu pracy. Utwory po "Zaprzepaszczonej..." już mi zbytnio nie podchodzą, ale sentyment jest :D
BETH HART
Wyobraźcie sobie taką sytuację:jest sobota. W klubie pełno ludzi. Barmanka uwija się jak w ukropie, a z głośników leci jakiś metal/rock, tylko przy barze jest ciszej i wąskie grono starych muzyków ogląda koncert nieznanej nikomu babki z Kalifornii. Barmanka nie zwraca uwagi na muzykę, gdyż nie ma na to jak zwykle czasu. Nagle przystaje, kolejka niezadowolonych klientów zaczyna rosnąć, a ona stoi, słucha i patrzy na przegenialną kobietę.
Tak poznałam Beth Hart, a LA Song nie raz sprawiło, że moje oczy stały się podejrzanie wilgotne. Ta kobieta ma w sobie moc!Jeśli Beth będzie grała kiedyś w Polsce to jestem w stanie sprzedać nawet książki, by tylko usłyszeć ją na żywo - jest jedyną wokalistką, która lepiej brzmi koncertowo niż studyjnie.Ciekawostka - płytę z koncertem nasz bar dostał od Jerzego Styczyńskiego :)
EDGUY
Zabawna historia. Edguya poznałam przypadkiem, zachwycił mnie tym, że przy każdym utworze się uśmiecham.A gdy mój luby puścił mi Land Of The Miracle to byłam już stracona ^^Idealny poprawiacz humoru - zarówno utwory, jak i teledyski :)
XIII. STOLETI
I znów zespół poznany w pracy. Są inni, są gotyccy i kojarzą mi się z czymś mrocznym. A przy ich piosenkach czuję się... inaczej :)Zespół poznałam dzięki jednemu z klientów baru(który też pokazał mi Sabaton, ale ten po jakimś czasie mi się znudził).Za to dziwność STOLETI do mnie przemawia, nawet jeśli wizualnie kompletnie się mi nie podobają.
APOCALYPTICA
Nieodłączny towarzysz sesji w Diablo II, a już zwłaszcza Diablo II LOD z modem Walhalla :)Sprawdzają się też jako tło podczas czytania.Być może fani tego zespołu się na mnie wściekną, ale nie znam drugiego takiego, który tak idealnie by się wpasowywał w tło bez rozpraszania uwagi :)
Jest jeszcze wiele zespołów, które lubię bardzo. Jeszcze więcej jest pojedynczych utworów, z którymi mam związane mnóstwo pozytywnych wspomnień. Ale ponieważ jest to Top10, to nieco zawężyłam grono ulubionych :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja bym nie była w stanie zrobić zestawienia na ten temat, serio serio. Po pierwsze, palców jednej ręki już jest zbyt dużo, żeby policzyć moje ulubione zespoły (stary Nightwish chyba jako jedyny kupuję prawie bezkrytycznie). Reszta jest na zasadzie 2 piosenki stąd, 3 stamtąd, masa filmowych, a tamten zespół to kiedyś lubiłam, ale mi przeszło.;) Tak że podziwiam precyzję osądu.:)
OdpowiedzUsuń@Moreni: Ja mam mnóstwo takich dwu-trzy "piosenkowych" zespołów.
OdpowiedzUsuńAle przede wszystkim, dla mnie muzyka to wspomnienia. ALbo chwil, albo uczuć, albo miejsca i ludzi, z którymi poznawałam dany zespół.
Top10 mogłoby się rozrosnąć do top50,gdyby była mowa o samych pojedynczych utworach. I do każdego byłabym w stanie dopisać kilka zdań :)
Ja potrafiłbym tylko zrobić zestawienie tego, co aktualne słucham, bo "Top X wszech czasów" totalnie nie byłby adekwatny na obecną chwilę i nie wiem nawet czy potrafiłbym je zrobić.
OdpowiedzUsuńZ wrzuconych przez Ciebie, Silaqui, zespołów sporym sentymentem darzę KAT - zespół studenckich czasów i imprez w "Stajence pegaza", który do tej pory od czasu do czasu sobie włączę.
Za to Opeth znam choć nie przekonałem się kiedykolwiek do niego. Wolałem swego czasu Anatheme.
Coma trochę nie pasuje do zestawienia : ) Też coś, co słuchałem w dawnych czasach.
XIII. STOLETI - zespół wyłowiony z audycji w Trójce : ) Sentyment do tej pory. I do zespołu i do Trójki ; )
Kiedyś słuchałem cięższej muzyki, a obecnie gusta mocno mi się złagodziły i rozszerzyły.
Hmm, takie klimaty z pewnością bardziej spodobałyby się mojej drugiej połówce. :)
OdpowiedzUsuńOjej, zupełnie nie moja bajka! Jak my się jednak różnimy xDDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
@Wilk Stepowy: Pewnie gdybym miała pisać "z głowy", to stworzenie rankingu graniczyłoby z niemożliwością, ale jeszcze w zeszłym roku prowadziłam coś takiego jak last.fm, i tym się posiłkowałam :)
OdpowiedzUsuńKAT i imprezy... Pamiętam jak cała knajpa śpiewała "Purpurowe gody"^^
Ja z kolei jakoś Anathemy nie chwytam.
Coma... dużo wspomnień, niemal każda piosenka z dwóch pierwszych płyt wiąże się z jakąś osobą lub wydarzeniem :)
XIII. STOLETI ma w sobie coś sentymentalnego :)
I umnie nieco spokojniej teraz.Często słucham hard rocka, nie pogardzę też soundtrackami czy poezją śpiewaną, a nawet jakieś reagge się przyplącze czy Loreena :P Ale są to pojedyncze utwory :)
@Tetiisheri: A ja z moim lubym się nie mogę co do muzyki dogadać - on wielbi death metal :D
@Isadora: Nie tak do końca - czasem Loreeny sobie posłucham ^^
Cóż kolejne top10 nie dla mnie :/ Nie byłbym w stanie zrobić takiego zestawienia ponieważ w zasadzie nie mam ulubionych zespołów, ani tym bardziej takich które by były dla mnie z jakiegoś powodu ważne.
OdpowiedzUsuńCo zaś się tyczy Twojego zestawienia to właśnie Kat jest dla mnie zespołem kilku-piosenkowym, Apocalyptice co jakiś czas słucham, no i oczywiście Coma!! Coma stoi na pierwszym miejscu przed wszystkimi metalowymi zespołami i jest genialna! Pisząc "utwory po Zaprzepaszczonej..." masz na myśli Hipertrofie i Czerwony Album? Ta pierwsza też mi się na początku nie podobała, ale z każdym przesłuchaniem było lepiej, a obecnie nie potrafię nawet wskazać, który utwór jest lepszy ;) Czerwony to zaś inna bajka i jest zbyt specyficzny i eksperymentalny by spodobał się każdemu. Ulubiony :)
@Silaqui
OdpowiedzUsuń- i "Ostatni tabor" xD Stare czasy, aż się łezka w oku kręci.
Lasta ciągle mam - zaglądać tam nie zaglądam, ale z winampa przesłuchiwane utworki się same wrzucają : ) Profil założyłem nie tak dawno temu, więc nie jest to reprezentatywne co do całokształtu mojego muzycznego gustu, ale dobrze odpowiada temu, co aktualnie słucham.
Ooo, ostra muza ;D Coma, Opeth, XIII Stoleti i Apocalyptica - oooo tak *_*
OdpowiedzUsuńO matko! Z tego zestawienia kojarzę jedynie Comę i Apocalypticę - to też nie są zespoły, których zaliczałam do ulubionych. Kiedyś trochę słuchałam Apocalypticy, ale na zasadzie "złapane w tv".
OdpowiedzUsuńMamy zdecydowanie odmienne gusta muzyczne, bom uwielbiająca melodie, stare przeboje, wokale przez które przechodzą ciary, kapitalne wstawki instrumentalne.
Z tak zwanego mocniejszego grania to mam kilka utworów, które bardzo lubię.
Może i ja się zmobilizuję i ten topik opublikuję? Zobaczymy. ;)
Wszystkie znam, natomiast nie przepadam za Comą i XIII. Stoleti :) Częściej słucham Rootwater i Opeth. Apocalyptica...wybrałabym parę fajnych kawałków, ale to tyle ;)
OdpowiedzUsuń@Harashiken: Dla mnie muzyka jest niemal tak ważna, jak książki. Co więcej, jako że mam problem z nazywaniem swoich emocji, to czasem muzyka mówi o nich za mnie ;)
OdpowiedzUsuńZ Comą miałam podobną historię z płytą "Zaprzepaszczone.." jak się tylko przestawiłam na bardziej instrumentalne granie, to ją polubiłam. Reszcie dam może szansę kiedyś, ale to dopiero gdy dorwę oryginalną płytę :)
@Wilk Stepowy: Odkąd korzystam z internetu za pośrednictwem przeklętego Playa mam powyłączane wszelakie programiki, które mogłyby choć trochę mi zabrać transferu, dlatego mój last trwa w zawieszeniu...
@Tiridenth: A pomyśleć że jako młoda nastolatka zasłuchiwałam się popem :P
@Agna: Staroci czasem zdarza mi się słuchać, ale preferuję mocniejsze granie ^^
Zmobilizuj się - z chęcią zobaczę czegóż to słuchasz :D
@Visenna: XIII> Stoleti są specyficzni, i nie każdemu pasuje język :)
Wrr, nie znoszę Comy! :D Ale Rootwater i Apocalyptica jak najbardziej. KAT- moja miłość :) Trzynaste stulecie dopiero poznaję, jeszcze nie umiem się zdeklarować, ale że lubię gotyk to muszę i do tego się przekonam :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych zespołów nie znam. Nie moje klimaty, przynajmniej jak na razie, bo kto wie co może mi się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńOpeth mnie zainteresował :)
@BlackFairy: Comę albo się lubi, albo nienawidzi ^^
OdpowiedzUsuńXIII> Stoleti powinno ci się spodobać, musisz się tylko z nimi oswoić :)
@Zaczytana-w-chmurach: Ja kiedyś, jako gówniara siedziałam w muzyce pop itp i się nawróciłam, więc i dla ciebie jest nadzieja :D
Sil mogłabyś mi wyjaśnić ten fenomen Comy? Od dawna się zastanawiam dlaczego tak jest, że w przypadku Comy albo ludzie żywią do niej bardzo pozytywne, uczucia albo bardzo negatywne, albo nie wiedzą co to ^^
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się jak piszesz o muzyce! Z każdym zespołem wiąże się jakaś ciekawa historia (urzekła mnie ta z Katem :)), którą interesująco i z pasją przedstawiasz. To lubię!
OdpowiedzUsuń@Harashiken: Nie mam pojęcia... Może przez to, że Coma swoimi tekstami i muzyką porusza pewne struny w duszy, które u niektórych albo nie występują, albo nie istnieją?
OdpowiedzUsuń@Futbolowa: i tak się nieco pohamowałam :P
Muzyka to emocje. Emocje to wspomnienia. Wiele utworów, zespołów posiada swoją osobistą historię, i mogłabym pisać i pisać... :D
@Silaqui: ach i ten brak prowadzi do zazdrości, a wkrótce do znienawidzenia obiektu uwielbienia tych drugich? Możliwe, możliwe.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny się przekonuję, że podobny gust książkowy wiąże się w większości przypadków z podobnym gustem muzycznym. :) Z Twojej listy najbardziej lubię Rhapsody i Apocalypticę, ale tak ogólnie to klimaty zbliżone do moich. Ale z listą też miałabym problem, bo jak tu wybrać tylko 10! :D
OdpowiedzUsuńOceansoul: normalnie otwierasz playlistę wybierasz i już :) Ja chyba jednak się skuszę i też wezmę się za to top10 chociaż na pewno nie będą to muzyczni idole, ani zespoły, z którymi mam związane jakieś wspomnienia, czy które dotyczą ważnych momentów w moim życiu, a po prostu 10 najczęściej słuchanych i najbardziej lubianych zespołów :) W końcu wszelkie zasady są po to by je naginać do swoich potrzeb ;)
OdpowiedzUsuń@Harashiken: Coś w tym stylu ^^
OdpowiedzUsuńSkuś się skuś! Tylko nie tak jak ostatnio - niby wpis się pojawił, a go nie było :P
@Oceansoul: Futbolowa się wycwaniła i podzieliła listę na dwie częśći: top10 dla muzyków zagranicznych i top10 dla polskich ^^
I tak, zauważyłam że fantaści gustują w cięższych brzmieniach. Ciekawe dlaczego? :)
Za "Dyńki" jak to pięknie nazywa Sol kiedyś się wezmę ^^. Kat również czeka w kolejce podobnie Opeth które już mną zawładnęło po tym jak dostałam od ciebie link do Porcelain Hart <3 . Rootwater, Rapsody of fire, Beth hart, Edguy, Stoleti nie znam ale zaintrygowałaś mnie. Comę uwielbiam, a Apocaliptica to mistrzowie, którzy występują w moim Top10 :D
OdpowiedzUsuńSil Ostatnio to po prostu jak zawsze, kliknąłem "publikuj" zamiast "zapisz". Poza tym i tak był pusty, tyle tylko by pamiętać, że za coś takiego trzeba się zabrać ^^
OdpowiedzUsuń@Harashiken: czasem też tak robię - w ten sposób "do edycji" mam z 5 recenzji :D :D
OdpowiedzUsuńwidząc listę ktoś kto się nie zna powiedziałby, że jakaś satanistka z Ciebie;d. Ja znam jedynie Come z tej całej listy.
OdpowiedzUsuńI dużo by się nie pomylił :)
UsuńDość długo solidaryzowałam się z tzw.satanizmem ideologicznym ^^
Więc ten ktoś byłby moim skromnym zdaniem kretynem ^^ Metal = szatan to stereotyp, którym posługuje się wyłącznie intelektualna ciemnota ^^
UsuńCóż poradzisz :) Dla niektórych sam ubiór utrzymany w stonowanych kolorach to oznaka "szatanizmu" ^^
UsuńA co byś powiedział o ludziach, którzy fantastykę pojmują jako "wyssane z palca historyjki o chodzących drzewkach"? :)
Zaleciłbym im dobrego lekarza, albo po prostu poradziłbym by od*****yli się od kogoś o kim nic nie wiedzą i zajęli własnymi sprawami ich małego ciasnego świata ^^
UsuńRhapsody cudo, Edguy( najbardziej mnie rozwala Lavatory Love Machiny:D:D, albo nowy teledysk z Robinem) to osobna historia na długi artykuł co oni znaczą w moim życiu:D- chociaż moi znajomi często się śmieją jak mogę tego słuchać;] , Helloween - nie pamiętam ile ich słucham , a szkoda że nie byłem na ich koncercie w stolicy, XIII Stolletti- czeska bajka z pozytywnym zakończeniem;] , Rootwater- pozytywne jębnięcie:D
OdpowiedzUsuńHeh, Lavatory Love Machine puszczał mi mój luby i serio sam teledysk sprawia, że człowiek zaciesza :) Nowego nie znam, ale poszukam :0
UsuńDobrze okresliłeś Rootwater :P