Tytuł: Dzieci demonów
Tytuł oryginalny: Never Knew Another
Autor: J. M. McDermott
Tłumaczenie: Kamil Lesiew
Wydawca: Prószyński i S-ka
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 17 stycznia 2012 r.
Ilość stron: 272
ISBN: 978-83-7839-027-5
Format: 125mm x 195mm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Moja ocena: 4,5/6
Długo gryzłam się z recenzją Dzieci Demonów, nie wiedząc po której stronie barykady stanąć. W przeciwieństwie do poprzedniej czytanej przeze mnie pozycji z serii Nowa Fantastyka, ta jest powszechnie wychwalana zarówno na blogach, jak i stronach poświęconych literaturze. I mnie książka wciągnęła, a przeczytanie jej zajęło mi zaledwie dwa wieczory. Niewielka objętość i brak rozbudowanych na siłę opisów jawiły mi się jako elementy przemawiające zdecydowanie na plus i windujące ocenę książki o dobre dwa punkty. Minęło jednak trochę czasu od przeczytania i emocje opadły, pozostał za to niedosyt i pewne zgrzytanie w moim wewnętrznym fantastycznym potencjometrze.
Kilka słów o fabule: para Wędrowców Erin Błogosławionej przybywa do miasta, by odnaleźć ukrywający się wśród ludzi demoni pomiot. Sprawa nie jest wcale tak prosta, gdyż zdobycz niemal niczym nie różni się od normalnych mieszkańców i dodatkowo świetnie opanowała zdolność mimikry, dzięki której potomkowie demonów mogą latami ukrywać się nawet w szeregach straży miejskiej. Ale i Wędrowcy mają pewien atut – potrafią odczytać myśli z zwłok zabitego demona. I tak nasza przewodniczka po świecie wykreowanym przez J. M. McDermotta jest w stanie odczytać z odnalezionej czaszki wspomnienia i uczucia Jona – znalezionego poza miastem martwego demona, który był strażnikiem za dnia, a nocami ujawniał mroczniejszą stronę swojej natury. Jona znał dwoje innych demonich dzieci i to oni są celem Wędrowców.
Co mi się podobało w Dzieciach demonów? Po pierwsze – dość pokrętna narracja, którą McDermott prowadzi dwutorowo. Mamy narrację pierwszoosobową, przedstawiającą bieżące wydarzenia relacjonowane przez żeńską połowę pary Wędrowców (której imienia nie dane nam będzie poznać), i narrację trzecioosobową, na którą składają się wspomnienia Jony. Dzięki temu zabiegowi nie nudzimy się podczas lektury i nie czujemy przesytu żadną z postaci. Drugą rzeczą, która przyciągnęła moją uwagę był sposób prowadzenia historii. Nie znajdziemy tutaj rozwlekłych opisów najdrobniejszych szczegółów otoczenia czy szczegółowych relacji z tego, jak konkretny bohater podchodzi do okna, rozgląda się, wraca i siada na krześle (a to było jednym z moich głównych zarzutów wobec poprzedniej pozycji Nowej Fantastyki).
Oszczędność w formie ma jednak swoje minusy – chwilami akapity składające się z dwóch-trzech zdań wybijały mnie z rytmu i nadawały całości pewnej chaotyczności. Dodatkowo tak naprawdę niewiele można się dowiedzieć zarówno o świecie jak i łowcach demonów, ale mam nadzieję, że w kolejnym tomie Psiej Ziemi autor wyjaśni nam nieco więcej. Paradoksalnie, narracja też chwilami mnie rozpraszała i zastanawiałam się, czy młodszy czytelnik będzie w stanie bez przeszkód śledzić rozwój akcji nie gubiąc przy tym głównego wątku.
Dzieci demonów zdecydowanie się wyróżniają na tle innych pozycji z serii Nowej Fantastyki i choć niektórych może odstraszyć nietypowa fabuła, to ja jednak polecam wam to mroczne fantasy. Miejmy nadzieję, że kontynuacja pojawi się jak najszybciej, a i inne nowości oferowane nam przez Prószyńskiego będą choć w połowie tak intrygujące.
Moja ocena: 4,5/6
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję panu Marcinowi Zwierzchowskiemu z wydawnictwa
Jakiś czas temu Dukaj i paru innych rozwlekali się na temat autorów stawiających głównie na akcję. I w sumie się z nimi zgodziłam, że książki, gdzie jest mnóstwo akcji, ale zero tła, zero czynnika x, czegoś więcej - to nie jest za dobra literatura. Szkoda mi kilkadziesiąt zł, żeby odkryć kolejną szybką magiczną historię, wolę spędzić ten czas choćby czytając po raz enty Tolkiena czy Sapka. Twoja recenzja dała mi do myślenia i jednak sobie tej ksiażki sie sprawię (a chciałam). :)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na przeczytanie - a raczej leży i kwiczy...
OdpowiedzUsuńPan Marcin mnie zabije, narobiłam sobie u niego zaległości -.-'
No cóż.
A ja sobie ją kiedyś na pewno sprawię, tak jak i inne pozycje NF bo chcę się przekonać o ich poziomie na własnej skórze. Jednak kiedy to nastąpi... cóż to jest zagadka, na pewno nie przed zapowiadanym w grudniu końcem świata, bo czas ten wolę poświęcić na znacznie lepsze lektury. Właśnie chwyciłem po wspomnianego wyżej Dukaja i jestem zachwycony już po kilku stronach ;)
OdpowiedzUsuńVisenna: Czasem jednak miło jest odpocząć od rozbudowanych i dopieszczonych światów. W porównaniu do "Magii Krwi" oszczędność w "Dzieciach" wypadła naprawdę dobrze, choć rzeczywiście, niedosyt pozostał.
OdpowiedzUsuńTolkien ostatnio mi w głowie kołacze, na zmianę z Herbertem :D Uwielbiam ich rozmach
@Caroline Ratliff: Ja przeczytałam błyskawicznie, za to recenzja dłuuugo kwiczała :P Ale się zebrałam w sobie, bo już kolejna pozycja przyszła :P
@Harashiken: Jak na razie czytałam dwie ksiązki z NF, będę czytała trzecią, i mam nadzieję, że tendencja będzie zwyżkowa :P
U mnie Dukaj czeka i czeka, mamy go w bibliotece, ale jakoś nie mam odwagi. Poza tym, chcę zacząć od "Wrońca", a tego akurat nigdy nie mogę dorwać :(
jejku, chciałabym w końcu móc spokojnie coś przeczytać... ale niestety nie mam czasu, bo w tym roku mam maturę i jedyne książki, jakie biorę do ręki to lektury ;/
OdpowiedzUsuń@Cień Mojego Cienia: Ja jakoś zawsze byłam z lekturami na bakier... Czytałam kiedy miałam ochotę,a nie gdy była taka potrzeba :)
OdpowiedzUsuńCzas zawsze można znaleźć - ja poświęcam noce ^^
Jeszcze nie miałam okazji sięgnąć po tą książkę i sama nie wiem teraz czy się z nią zaznajomić czy nie ;] może jak będzie okazja to po nią sięgnę, nie wiem ;]
OdpowiedzUsuńCałkiem niezła, dobrze mi się czytało
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że na początku też było mi ciężko stwierdzić, czy książka mi się podobała czy nie. Ale analizując całokształt - jest naprawdę dobra. Tylko szkoda, że taka króciutka...
OdpowiedzUsuńJa także mam wątpliwości...jak znajdę czas to może wtedy.
OdpowiedzUsuńRóżne opinie już na temat tej książki czytałem.
OdpowiedzUsuńMoże będzie trzeba w końcu przeczytać :)
Hm, czy ja wiem, czy narracja może sprawiać trudności? Na początku może lekko dezorientować, ale później nawet młodszy czytelnik raczej dojdzie z nią do ładu.
OdpowiedzUsuńA ja czekam na drugi tom - jeszcze sobie poczekam, ale co mi tam.;)
@Pandrocia: Spróbować zawsze można :)
OdpowiedzUsuń@Allanda: Fakt, pochłaniało się ją szybko.
@Tiridenth: Jest inna niż klasyczne powieści. A objętościowo mogłoby być choć ze 100 stron więcej :D
@Blueberry: Dużo czasu na czytanie "Dzieci demonów" nie wymagają ^^
@Pan R: polecam :)Z chęcią poznam Twoją opinię :)
@Moreni: Być może mam nieco za niskie mniemanie o młodszych czytelnikach ^^
Sama z chęcią przeczytam kontynuację :) I tak oto na liście mam kolejną zaczętą serię :/
Nie martw się, to na szczęście tylko trylogia.;)
OdpowiedzUsuń@Moreni: Muszę kiedyś przysiąść i policzyć ile serii mam zaczętych. Chyba czeka mnie mały szok ^^
OdpowiedzUsuńJak na standardy fantasy trylogia to niewiele ^^
Coś się ostatnio modna zrobiła ta dwutorowa narracja (1+3 os.), albo jakoś zaczęłam na nią trafiać. I nie cieszy mnie to szczególnie, bo większość autorów (albo ci, na których trafiam) i tak nie umie tego wykorzystać w pełni.
OdpowiedzUsuńA książce dam szansę, zwłaszcza że objętościowo skromnie się prezentuje.