28 lut 2012

"Bogowie są śmiertelni" Grzegorz Drukarczyk


Tytuł: Bogowie są śmiertelni
Autor: Grzegorz Drukarczyk
Wydawnictwo: Almaz
Data wydania: 10.02.2012
Ilość stron: 256
Moja ocena: 5/6

Czasem, gdy pochłaniam książkę w zastraszającym tempie, nagle na 50 stron przed końcem historii nie potrafię przyswoić ani jednego zdania więcej. Powód bywa dwojaki. Jeśli pozycja mnie nudzi i reprezentuje rynsztokowy poziom, to nie jestem w stanie zmusić się do spędzenia nawet minuty dłużej w nędznym uniwersum. Bywa jednak, że jest zupełnie odwrotnie: fabuła okazuje się wciągająca, a bohaterzy ciekawi i wzbudzający sympatię, więc myśl o przewróceniu ostatniej kartki jest na tyle zasmucająca i niemiła, że wręcz przeciągam w czasie ten nieuchronny moment. Wydawnictwo Almaz, które nie tak dawno debiutowało na rynku, publikując nietypową baśń dla małych i dużych o uroczym tytule Pufcio, zapewniło mi taki właśnie dylemat. Zatrzymałam się na 178 stronie książki Bogowie są śmiertelni i bałam się rozstania z książką Grzegorza Drukarczyka, choć na początku lektury moje lęki były zupełnie innej natury.


Fabuła książki opiera się na dążeniu do zemsty przez Escobara – niegdysiejszego przemytnika, zdradzonego przez najbliższe mu osoby i skazanego na powolną śmierć. Esco jednak okazuje się twardszy niż wszyscy myśleli i po ponad trzech latach spędzonych w sidłach zabijającego go narkotyku powraca na Eltenerę, by ukarać wszystkich, przez których ostatnie trzy i pół roku jego życia było pasmem koszmarnego cierpienia i powolnej śmierci. To jest główny trzon powieści, lecz prócz prowadzonej w narracji pierwszoosobowej relacji Escobara z jego działań, równocześnie obserwujemy wydarzenia na Eltenerze i Ziemi, dzięki czemu powoli poznajemy drugie dno historii, a także zdarzenia z przeszłości ludzkości, które doprowadziły do zaistniałej sytuacji.

Drukarczyk nie należy do autorów prowadzących czytelnika za rękę po stworzonym przez siebie świecie - od razu rzuca nas na głęboką wodę i dopiero po jakimś czasie, drobnymi kroczkami, przybliża nas do rozwiązania kolejnych zagadek odnośnie planety Eltenery, jej związku z Ziemią, przeszłości bohaterów czy natury Kwiatów Pamięci. Przez pierwsze kilkanaście stron byłam lekko zdezorientowana mnogością nazw własnych, (czym jest scopter domyśliłam się od razu, ale nad phobosem musiałam już się chwilę zastanowić…) czy żargonem postaci mówiących o sprawach dla nich oczywistych, a dla mnie kompletnie obcych, przez co bałam się, że jako raczkująca w sf najzwyczajniej w świecie nie pojmę, o co w tym wszystkim chodzi. Dopiero kolejne strony stopniowo zaczęły rozjaśniać ogólny zarys i pozwalały na poznawanie coraz to nowszych i bardziej zaskakujących szczegółów. Dla przykładu – od samego początku pojawia się motyw Kwiatów Pamięci, lecz ich prawdziwa natura i możliwości niemal do samego końca są nam zdradzane bardzo oszczędnie. Po dość oszałamiającym początku takie sprytne prowadzenie fabuły okazało się nad wyraz wciągające, a każda następna informacja zdawała się być idealnie dopasowanym elementem intrygującej układanki.

Prócz wciągającego świata Grzegorz Drukarczyk funduje nam w swojej książce genialny przegląd bohaterów, z których żadnego nie można określić jednoznacznie jako postać dobrą w klasycznym znaczeniu tego słowa. Na planecie Eltenera niemal każdy ma w sobie coś z szaleńca, a sam Escobar jest zdecydowanie nieprzyjemnym człowiekiem, który zazdrośnie strzeże swoich tajemnic, a jeśli już postanawia sprzedać nam fragment swojej przeszłości, to robi to w sposób bezpośredni i niepozbawiony pewnej brutalności. Bogowie są śmiertelni nie są książką, przy której doświadczymy przyjemnego relaksu, tutaj trup ściele się gęsto, rozterki moralne nie są na porządku dziennym, a język, którym posługują się postacie jest nad wyraz żywy i realny. Być może niektórych mogą razić pojawiające się w wypowiedziach wulgaryzmy, ale w moim odczuciu nawykli do mordowania bez zmrużenia oka ludzie nie używają poetyckiego i pełnego upiększeń języka. Autor serwuje nam coś prawdziwego, i to prawdziwego w mrocznym sensie: pokazuje nam, do jakich okrucieństw zdolni są ludzie świadomi bezkarności swoich czynów oraz uświadamia nam, że moc pieniędzy i władzy jest mocą destrukcyjną.

We wstępie wspominałam, że miałam opory przed przeczytaniem zakończenia Bogów i z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że obawy te były uzasadnione. Ostatni fragment książki sprawił, że z żalem przewróciłam ostatnią stronę, a pożegnanie z światami Escobara pozostawiło we mnie pragnienie na zapoznanie się z kolejnym dziełem Drukarczyka.  A że jakoś nie trafiłam na zapowiedzi kontynuacji lub czegoś nowego, to pozostaje jedynie mieć nadzieję, że bookazin SF, którego pierwszy numer zawierał właśnie książkę Bogowie są śmiertelni w kolejnych odsłonach zafunduje mi równie dobre dawki klasycznego science fiction. Wydawnictwo zapowiada skupienie się na niepublikowanych wcześniej w Polsce tytułach wpisujących się  w konwencję space opery, a szczególny nacisk kłaść będzie na nieznane Polakom, ale słynne na świecie, cykle powieściowe. Z niecierpliwością więc wypatrywać będę kwietnia i drugiego numeru tego nietuzinkowego pisma, a i was zachęcam do lektury – miło jest przeczytać tyle treści na tak pozornie niewielu stronach, gdyż w odróżnieniu od powszechnie przyjętej praktyki tym razem postawiono na jakość dzieła, a nie na objętość książki. 


moja ocena: 5/6


Recenzja napisana dla portalu:

12 komentarzy:

  1. Jak widziałem pobieżne opisy książki, to powiedziałem sobie "dziękuję, postoję". A tu taka zachęcająca recenzja : )

    Uwielbiam książki, które nie tłumaczą łopatologicznie nowości, szczególnie, gdy narracja jest mocno związana z bohaterami. Wydaje się to mnie wtedy wyjątkowo naciąganym chwytem.

    A i za space operą tęsknię. Kiedyś wychodziło tego całkiem sporo na naszym rynku. Przez długi czas praktycznie tylko hard sf u nas wychodził. I dobrze było : P Teraz trochę się pozmieniało i fajnie byłoby, gdyby Almaz coś ciekawego jeszcze wydał.

    Książkę dorzucam do listy zakupów : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze opis jest nieco dziwny, ale też oddaje klimat książki. Na stronie wydawnictwa możesz znaleźć linki do dwóch kolejnych recenzji "Bogów", ale zapewniam, że książkę warto przeczytać.
      Właśnie ze względu na posuchę na rynku pojawiło się SF. Mam nadzieję że się utrzymają, bo naprawdę przekonuję się do tego gatunku :D

      Usuń
  2. Z racji, że uwielbiam SF, pewnie kiedyś sięgnę po tę pozycję. Jak już mi znikną stosy koło biurka, które grożą zawaleniem :P Ale cieszy mnie taka wysoka ocena, podejrzewam, że mi również się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :)
      Moje stosy jeszcze nie straszą, ale początek marca zapowiada się intensywnie pod względem czytelniczym i recenzenckim ^^

      Usuń
  3. Ja na razie się wstrzymam. Recenzja zachęcająca, ale coś mnie jednak od pozycji odpycha. Może moje poczucie estetyki nie potrafi znieść spoglądania na tę paskudną okładkę? Możliwe. :D
    A z Almazu upoluję na pewno trylogię Nancy Kress. Przyda mi się jakaś space opera w ramach przerywnika, choć póki co i tak wolę hard. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ta okładka.... Zapewne chodziło o to, by stworzyć coś kojarzącego się z starymi czasami, gdy sf cieszyło się większym powodzeniem.
      Zawsze można obłożyć książkę w różową okładkę :P
      Jeśli tylko się utrzymają na rynku to zamierzam sama kompletować SF :D Teraz mogę, bo trzykrotnie ograniczyłam wydatki na inny nałóg ^^

      Usuń
  4. Recenzja jak zwykle pierwsza klasa. Nie miałam w planach tej książki, ale co tam. Zachęciłaś mnie:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Ci nie przypadnie do gustu to możesz mnie spokojnie zamordować ^^

      Usuń
  5. Dobrze jest przeczytać recenzję, bo okładka zdecydowanie by mnie odtrąciła, jest odpychająca :P Wygląda jak ze starego czasopisma z roku, bo ja wiem, 2004, kiedy królowały jeszcze gry s-f z postaciami o kanciastych twarzach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie oceniaj książki po okładce" - tutaj sprawdza się znakomicie. Jak już pisałam wcześniej w odpowiedzi do Oceansoul - może taki był plan, by właśnie tak się kojarzyła, zachęciła tych, którzy od lat sf nie czytali?

      Usuń
  6. Nie powiem, zaciekawiłaś mnie tą pozycją. Jak trafi mi do rąk, to przyglądnę się jej bardziej. Co do okładki, to w stylu niektórych okładek z wydawnictwa Solaris, taka jałowa grafika 3D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam skorzystać z strony wydawnictwa, mają w sprzedaży egzemplarze z autografem autora w naprawdę niewysokiej cenie :)
      Ponoć to ten sam grafik, który projektował dla Solarisu.

      Usuń

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)