Tytuł: Zniszczenie
Autor: Dariusz Papież
Wydawnictwo: Jirafa Roja
Data wydania: 25.02.2011
Ilość stron: 208
Moja ocena: 3/6
Po raz pierwszy w życiu zdarza mi się recenzować książkę autora, którego znam osobiście. Ba! Z którym swego czasu razem studiowałam i przegadałam kilka długich godzin. Dlatego bałam się tej książki, bałam się, czy moja realna sympatia do autora nie przełoży się zbytnio na obiektywizm recenzji. Moje obawy rozwiały się już po kilku pierwszych stronach powieści, a im dalej brnęłam w tekst, tym bardziej trudnym zadaniem zdawało się stworzenie tej opinii.
Zniszczenie to historia zbliżającego się do trzydziestki Mirka Badaja - pisarza posiadającego na swoim literackim koncie niezwykle udany debiut, a obecnie, w dwa lata od premiery Polowania na dziewice, cierpiącego na niemoc twórczą potęgowaną hektolitrami wlewanego w siebie alkoholu i tabunami kobiet chcących osobiście sprawdzić sprawność seksualną autora jednej z najbardziej obrazoburczych książek ostatnich lat.
Podczas lektury często czułam niesmak, gdyż niemal każdy akapit naznaczony jest wulgaryzmem i to wulgaryzmem opisującym najbardziej intymne elementy ludzkiego ciała. U Papieża płeć żeńska pozbawiona została praktycznie całkowicie delikatności, a miłość romantyzmu. Wszystko ogranicza się do zaspokojenia najbardziej pierwotnych żądz tylko po to, by następnego dnia poszukać kolejnej łatwej zdobyczy. Początkowo zdawać by się mogło, że główny bohater jest mężczyzną polującym na chętne i napalone fanki swojej twórczości, że sam, z własnego wyboru coraz bardziej pogrąża się w bagnie rozpusty i używek. Z czasem jednak, gdy po kolejnych libacjach nachodzą go chwile refleksji i wspomnień zaczynamy dostrzegać w nim człowieka, który przegrał, gdyż na starcie już na tę przegraną był skazany. Syn alkoholika, pozbawiony matczynej miłości w bardzo młodym wieku, zraniony przez kobietę swego życia napisał książkę, by zagłuszyć w sobie wszelkie wyższe uczucia. Katharsis jednak ciągle nie nadchodzi, a Mirek wpada w pętlę seks-alkohol-kac. Wielokrotnie obiecuje sobie, że się zmieni, lecz mając w sobie tyle bólu nie udaje mu się zagłuszyć wewnętrznego krzyku niczym innym jak tylko krótkotrwałym chwilom zapomnienia przy "brunetce w butelce".
Zniszczenie nie jest lekturą przyjemną. Mimo niewielkiej objętości potrafi czytelnika oburzyć, zniesmaczyć i zirytować. Darek Papież stosuje często dość denerwujący szyk w zdaniach, brzmiący jak wersy wycięte z wiersza pijanego poety. Pojawiające się wulgaryzmy z czasem zaczynają nużyć, gdyż zasób "podwórkowej łaciny" użytej w tej książce jest dość ubogi, choć nie przeszkadza to autorowi wciskania słów na "k" wszędzie, gdzie tylko widzi taką możliwość.
Mimo że oburza, Zniszczenie przede wszystkim zasmuca. Pokazuje nam, że gdy tylko przekroczymy pewną granicę, to nie ma już dla nas powrotu do normalności, że skazując się na wyklęcie z społeczeństwa możemy nie mieć szansy na ponowną w niej egzystencję.
Jeśli szukacie klasycznej historii o miłości i odrzuceniu, to Zniszczenie nie jest książką dla was. Dariusz Papież zabiera nas w podróż po umyśle człowieka spaczonego i skazanego na przegraną, więc tylko ci, którzy nie boją się beznadziei (nie mylić z beznadziejnością...) będą w stanie pojąć opowieść o Mirka Badaja. Jedno wiem na pewno - ta książka na długo pozostanie w mej pamięci.
Dariusz Papież z zawodu jest pedagogiem społecznym. Swoją przygodę z literaturą rozpoczął w miesięczniku Morele i Grejpfruty, w którym publikował krótkie opowiadania. W swoim życiu zajmował się najróżniejszymi rzeczami - był koordynatorem widowni w teatrze, opiekował się osobami starszymi w domu pomocy społecznej, pracował na plantacji pomidorów i jako ekspedient w sklepie wielobranżowym. W wolnych chwilach kręci filmy dokumentalne, ale to właśnie pisanie pociąga go najbardziej.
Moja subiektywna ocena: 3/6
Oj, nie czuję się na siłach by sięgać po taką przybijającą literaturę. Problem alkoholowy jest dla mnie czystą abstrakcją, ale może powinnam kiedyś przeczytać coś takiego jak "Zniszczenie".
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie dla mnie. Nie, żebym czasem nie lubiła poczytać sobie o ludzkich dramatach, bo lubię, ale preferuję subtelny język. Wulgaryzmy w ilościach hurtowych zdecydowanie mnie odstraszają.
OdpowiedzUsuń@Agna: Myślę, że warto spróbować, choć jeśli po 2-3 stronach poczujesz przesyt, to bez wahania książkę odłóż :) LIteratura tego typu ma specyficzną grupę odbiorców,i sama nie wiem, czy zniosłabym zbyt dużo takiej tematyki :P
OdpowiedzUsuń@Moreni: Subtelności w Zniszczeniu niestety nie znajdziesz, ale to też świadczy o pewnym uroku tej książki :)
Hmmm... w takim razie jaki jest sens w epatowaniu czytelnika tym całym ohydztwem? Czy to czemuś służy oprócz wyżyciu się autora? Nie żebym była jakimś wrażliwcem, ale muszę widzieć sens...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zdecydowanie nie dla mnie... :D
OdpowiedzUsuńBrzmi DOKŁADNIE jak "Californication" w pigułce. Mimo wszystko, podejrzewam, że Duchovny jako upadły pisarz (też po udanym debiucie!) oddający się orgiom ma w sobie więcej uroku niż pozbawiony ekranowej mimiki Mirek.
OdpowiedzUsuńCóż, nie wiem sam. Bo zwykle, jeśli chcę poczytać coś, co pozbawia kobietę delikatności a miłość romantyzmu, to sięgam po Elfriede Jelinek, którą szczerze polecam. :P
OdpowiedzUsuńAle może książka, o której piszesz, nie jest zła? :)
@Isadora: Być może właśnie o wyżycie się, wyrzucenie całej tej historii chodzi :)
OdpowiedzUsuń@Muezzi: Californication kojarzę jedynie z tytułu,ale kto wie, może autor jest fanem tego obrazu?
@Pan R: Sprawdzę sobie Elfriede.
Książka według mnie nie jest zła, tylko naprawdę nie do każdego trafi. Jeśli ktoś całe życie żyje w "normalnej" społeczności, to może po prostu nie załapać o co Mirkowi chodzi.