Gra Endera jest pozycją zdecydowanie depresyjną i totalnie inną niż poprzednia pozycja Carda, którą czytałam. Jest to historia małego chłopca, posiadającego nesamowicie przenikliwy umysł, chłopca który jako jedyny może uratować ludzkość przed kolejną inwazją kosmitów, zwanych "robalami"/
Nie ukrywam, książka mnie bardzo wciągneła i wymagała niezłego treningu wyobraźni. Jako miłośniczka klasycznego fantasy miałąm chwilami problem z zwizualizowaniem sobie choćby treningów w nieważkości. Ale dałam radę i mam chęć na "Mówcę Umarłych".
A tak prywatnie - trochę cięższe czasy nastały (każdy kto urządzał mieszkanie wie, jakie to środki pochłania), ale za to mam już nowy materacyk dla Lusi, a w przyszłym tygodniu będę miała dla niej nowe łóżeczko :)
No i poza tym - kocham i jestem kochana, a codzienność tak mnie pochłania że nie mam głowy do działalności w sieci.
I nawet mnie to cieszy :D
Buizole :)
Jak już, to pisze się "pochłania"...
OdpowiedzUsuńa dziękuję, nie zauważyłanm :)
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po tą książkę,a właściwie to po większość z dorobku Carda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zachęcasz mnie, też raczej siedzę w klasycznej fantastyce, poza SW, więc może się skuszę na nowe doświadczenie skoro mówisz że warto ;)
OdpowiedzUsuń@Molioo - ja jak na razie czytałam jedynie dwie jego pozycje i obie mi się bardzo podobały, więc chyba warto :)
OdpowiedzUsuń@Visena - zachęcam zachęcam :) W Grze Endera jest coś, co pozostawia w człowieku ślad...
ra jest super. Nie przeczytałam jeszcze całej (mój egzemplarz zaginął kiedy nie było mnie w domu i teraz nie mogę go znaleźć) ale mam taki plan. W ogóle Card bardzo dobrze pisze.
OdpowiedzUsuńNie słyszałem o tej książce, ale skoro skłania do bycia miłośnikiem sci-fi, to why not? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGra Endera to jedna z najlepszych ksiażek jakie czytałem... no i właśnie klasyczna sf, choć są tu pewne wątki pozwalające skojarzyć ją choćby z "Czarnoksiężnikiem z Archipelagu" LeGuin. Dla osób, które nie są zaznajomione z sf, a raczej z fantasy (@Visenna: termin "klasyczna fantastyka" jest dość niejasny. Historycznie rzecz biorąc klasyczną fantastyką jest właśnie sf, ale dla innej osoby to może być fantasy...) może być to całkiem niezłe wprowadzenie. I droga do otwarcia sobie nowych literackich horyzontów:)
OdpowiedzUsuń@Allanda - Card pisze tak, że trafia gdzieś w czułe struny nas, czytelników.... A przynajmniej tak jest ze mną, gdy czytam książki, w których bohaterami są małe dzieci :)
OdpowiedzUsuń@Louis - spróbuj, nawet pomijając wszystkie elementy sf jest to świetna ksiązka :)
@ Maciej Rybicki - Nie wiem czy gdyby "gra.." była moją pierwszą pozycją z sf to bym się przekonała do tego gatunku. Ja zaczynałam od opowiadań Dicka i "Diuny" :) Ale faktem jest, że książka nie jest przeładowana technologicznymi wstawkami itp - dzięki temu nie jest trudna dla laika :)
A jeśli chodzi o "klasyczną fantastykę", to dla mnie jest to właśnie fantasy, chociażby przez to, że od tego zaczynałam :) Choć nie powiem - "Wojna Światów" Wellsa wymiata, a to jeszcze XIX wiek :P
@Silaqui - z tym Wellsem świetnie trafiłaś:) Swoją drogą geneza literacka współczesnej fantastyki to ciekawa sprawa bo łączy sie tu kilka nurtów:
OdpowiedzUsuń-technologiczny romans XIX-wieczny skonfrontowany z tradycją pozytywistyczną
-z tegoż okresu opowieści niesamowite w rodzaju Poe-go i następców
-klasyczne baśnie w sfabularyzowanej formie
-literackie opracowania mitów
...plus jeszcze parę rzeczy. Jako gatunek w formie takiej jaką znamy obecnie to chyba pierwsza jest sf...
A tak w ogóle to genialny w tej kwestii jest ten rysunek - enjoy:
http://biblioklept.files.wordpress.com/2011/03/024_lg.jpg
@Maciej - rysunek jest genialny :D Ktoś wykonał kawał dobrej roboty :D
OdpowiedzUsuńA na temat genezy fantastyki widzę że można napisać niezłą pracę magisterską :D
@Silaqui: Pewnie nie tylko magisterską ale i doktorską, albo nawet i rozprawę habilitacyjną.. a co;) Aż żałuję, ze ja jednak nie jestem literaturoznawcą a zaledwie socjologiem;)
OdpowiedzUsuń@Maciej - i socjologię i literaturoznawstwo można przecież ciekawie połączyć. Jakiś czas temu czytałam coś o hiszpańskiej fantastyce i w artykule było wspomniane o swoistej dojrzałości społeczeństwa do określonych gatunków literackich :)
OdpowiedzUsuńKsiążka musi być super! Musze jej poszukać ! :) A okładka jest genialna!
OdpowiedzUsuń@Fuzja - ta okładka najbardziej przypadła mi do gustu z trzech, które zdarzyło mi się widzieć :)
OdpowiedzUsuńA Carda od dawna chciałam czytać, i tak się złożyło że aktualnie czytam trzecią jego książkę :)
Odnośnie; cytując: ,,Nie ukrywam, książka mnie bardzo wciągnęła i wymagała niezłego treningu wyobraźni. Jako miłośniczka klasycznego fantasy miałam chwilami problem z zwizualizowaniem sobie choćby treningów w nieważkości.'' ~ Podobnież mężczyźni (nawet chłopcy) mają lepszą taką wirtualną, abstrakcyjną wyobraźnię przestrzenną (modnie zwąc 3D); jeśli idzie o planowanie/działania strategiczno~taktyczne czy nawet hipotetyczne rozważania strategiczne. Po prostu przychodzi to naszej płci łatwiej, a przynajmniej niektórym osobnikom płci samczo~jaskiniowo~wojskowej. :)
OdpowiedzUsuń"Grę Ender 'a" pochłonąłem szybko, jednak znacząco uważnie już jako nastolatek i strasznie wtedy mi się podobała.
Pozdrawiam ciepło.
@Maciej - heh... coś w tym jest :) Ja na przykład jestem żywym przykładem na to, że płeć "niemęska" ma problemy z orientacją w terenie (zgubię się w każdym miejscu, które widziałam nie więcej niż dwa razy), gdy odczytuję mapę to na zasadzie odwracania, by skręt w prawo był po prawej stronie itp...
OdpowiedzUsuńDlatego też jestem dumna że mimo ewolucyjnych "ułomności" ;p jakoś poradziłam sobie z "Grą..." :)
No coś w tym jest. Ja w terenie właśnie mam intuicję i pamięć niezwykłą. Ale dodam, że właśnie w Grze Endera mocno mi mózg płonął, jak to sobie w myślach nakreślałem. Gra E... z tego co ciągle słyszę; podoba się i to bardzo kobietom/dziewczynom.
OdpowiedzUsuńA jeśli idzie o orientację z mapą w terenie; to zawsze można popatrzeć na mech na drzewach albo poprosić o pomoc Gajowego. :)
Wydaje mi się, że kobiety/dziewczyny czytając o perypetiach Endera nieświadomie włączają jakiś "instynkt macierzyński" :)
OdpowiedzUsuńA do lasu wybieram się tylko z moim młodszym bratem - z nim nie da się zgubić :)
Do tej pory Carda w planach czytelniczych omijałam - niekoniecznie celowo, po prostu nie wpadł mi w oko. Ale jako że ostatnio się wzięłam za lepsze poznawanie SF, to chyba skuszę się właśnie na "Grę Endera", by sprawdzić, czy Card mnie do siebie przyciągnie na dłużej. :)
OdpowiedzUsuń@Oceansoul - mnie przyciągnął, więc pewnie i do Ciebie przemówi :)
OdpowiedzUsuń