Czytając ostatnio recenzję książki "Bezduszna" na blogu Dominiki Anny nagle na mych ustach zagościł uśmiech, gdy przypomniał mi się początek mojej znajomości z światem fantasy i gier RPG.
Zaczynałam od starego dobrego Dungeons & Dragons 3.0 (Z tej gry pochodzi na przykład mój nick...), które to tak mnie "wciągnęło", że nocami czytałam sobie podręcznik gracza czy mistrza podziemi :). Gdy D&D zaczęło trochę kuleć mój dobry przyjaciel przyniósł dwa już lekko podniszczone podręczniki.
Pierwszym był:
Wampir: Maskarada (ang. Vampire: The Masquerade) to jedna z gier fabularnych wydanych przez firmę White Wolf, której akcja osadzona jest w Świecie Mroku. Gracze wcielają się w postaci Kainitów - wampirów, które istnieją w cieniu społeczeństwa śmiertelników. Z żądzy krwi polują na ludzi walcząc jednocześnie o zachowanie człowieczeństwa, bowiem częścią ich natury jest Bestia, która wciąż pragnie krwi i próbuje wymknąć się spod kontroli. Gra Wampir: Maskarada została wydana w Polsce przez wydawnictwo ISA. Istnieją również dwie powiązane z nią gry, osadzone w przeszłości: Wampir: Mroczne Wieki i Victorian Age: Vampire. Obecnie nie jest już wydawana, zastąpiona została w nowym Świecie Mroku przez grę Wampir: Requiem.(z Wikipedii).
Natomiast podręcznikiem numer dwa był:
Wilkołak: Apokalipsa (ang. Werewolf: The Apocalypse) - gra fabularna stworzona przez wydawnictwo White Wolf, której akcja toczy się w fikcyjnym Świecie Mroku. Gracze wcielają się w postaci Garou - wilkołaków walczących w obronie Ziemi (personifikowanej przez Gaję) przeciwko Żmijowi (wcieleniu zniszczenia, rozkładu i zepsucia) oraz duchowej jałowości nowoczesnego, zurbanizowanego świata. (z Wikipedii).
Pamiętam jak zaczytywałam sie w obu tych pozycjach - chociaż są to podręczniki do gry, to posiadają one dużą dawkę fabuły wprowadzającej nas w świat rządzony przez Kainitów czy Garou.
Dlaczego przypominam te dwie pozycje?
Otóż, wydaje mi się, że każdy domorosły miłośnik wampirów i wilkołaków (pisząc "domorosły" mam na myśli wszystkie te dzieci, które o wilkołakach wiedzą tyle, ile wyczytały u Meyer, a tam przecież nawet nie mamy do czynienia z wilkołakami jako takimi. O wampirach nie wspomnę, bo do dzisiaj nóż mi się w kieszeni otwiera jak myślę o błyszczącym na słońcu Edziu Kurwenie) powinien z tymi pozycjami się zaznajomić.
I wiem, że w "Wampirze" wiele rzeczy różni się od ogólnie przyjętego postrzegania wampirów, a w "Wilkołaku" dzieci księżyca nie są tak bezmyślnymi potworami, za jakie przed pojawieniem się paranormali wszyscy niemal je uważali i jako takie przedstawiali. Ale oba podręczniki to piękna sprawa i jeśli tylko dorwiecie gdzieś w antykwariacie którąś z tych pozycji to nie zastanawiajcie się długo.
Ech, naszła mnie ochota na wilkołaki :D Poczytam więc sobie, przypomnę ten świat - taka miła odmiana po naiwnych i mdłych współczesnych "mrocznych"...
nie rozumiem o co Ci chodzi - nie potrafisz pojąć piękna, jakie jest zawarte w zmierzchu?! czy to jest kur'wa takie dziwne, że wampiry świecą?! jakby w skórze miały miliardy uroczych diamencików, które swym smutnym blaskiem odbijają się w wiecznie wykrzywionych ustach mało "belle" Belli... :D wydaje mi się, że "zmierzch" został napisany tylko po to, aby dwunastolatkowie przestali się w końcu bać krwiożerczych wampirów, jak z powieści Anne Rice, a uwierzyli w świecących wampirzych wegetarian, którzy zakochują się gdy nie potrafią odgadnąć co masz w głowie (i przy okazji w ekranizacji zapierdalają luksusowymi sportowymi samochodami). nie ma co porównywać gówna z twarożkiem, Sil - meyer to autorka bajek dla amerykańskich nastolatek.
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu sięgam po książki z wilkołakami i wampirami, ale staram się je dawkować, bo o przesyt taką tematyką dość łatwo. Chętnie przeczytam w wolnym czasie zaproponowane przez Ciebie książki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Nie mam zamiaru przeczytać nic od Meyer - po te tutaj już prędzej :)
OdpowiedzUsuńJa nawet posunę się dalej - pochlastam sobie żyły, jak coś Meyer przeczytam.
OdpowiedzUsuńCo dziś dzieciarnia wie o wampirach? Że te nazywają się Edward, chodzą do kosmetyczki, a męskości w nich tyle, co mięsa w parówkach. Nie zapominajmy oczywiście o głupim dziewczęciu, które obłapia go na wszystkie możliwe sposoby...
Ech... Kiedyś wampira definiował "Dracula", a nie jakieś wymośkane gówniane paranormale...
Ola masz chyba nierówno pod sufitem- jak większość piszczęcych faneczek... to smutne, że znacie wampiry tylko z jakiegoś szmatławca. Edłord- błyszczący cacuś z toną pudru na twarzy. Wampir? raczej marna kopia kopii ze skopiowanej kopii po matce drukarce i ojcu skanerze!
OdpowiedzUsuńA tam w antykwariacie, przecież te systemy dalej żyją i mają się nieźle :)
OdpowiedzUsuń@Ola: Amerykańskie nastolatki są głupie - to wiadomo od dawna. DLaczego tylko polska młodzież bierze z nich przykład? :(
OdpowiedzUsuńPs. Uwielbiam Twoje metafory :*
@Molioo: polecam - a jesli jeszcze udałoby Ci się zebrać ekpię do grania, to gwarantuję świetną przygodę!
@Fenrir: Przyznam się szczerze - Meyer przeczytałam, w myśl zasady "wroga należy poznać" :) Bałabym się wdać w dyskusję na temat wampirów z fanką Edzia - jeszcze bym takie zmierzchowe dziecię zabiła ... śmiechem.
Mnie dziwi jedno - że te "wymuśkane paranormale" jeszcze się nie znudziły. Czytając recenzje niejednokrotnie mam wrażenie, że pisanie ich polega na tym, że autor bierze do ręki "Zmierzch", następnie używa crtl+c oraz ctrl+v, ewentualnie zmieniając rasę i imiona :P
(Komentarz jakimś dziwnym trafem się zdublował, więc kopie usuwam)
@Anonimowy: Chyba nie załapałeś do końca tonu wypowiedzi Oli :P
@Visenna: Ale chyba już nie te wydania których okładki wkleiłam do wpisu? Pamiętam że już kilka lat temu jedynie na allegro można było dorwać "Wampira", z "Wilkołakiem" było to niemal niemożliwe. Teraz fakt, nie sprawdzałam, ale z tego co mówi Wikipedia mozna dorwać nowe wydania :)
Jak to miło przeczytać opinię, która pokrywa się w 100% z moim postrzeganiem Dzieci Nocy :) wampir to ma być wampir, uwodziciel, który krew ci wyssie, pozbawiony skrupułów, wyprany z emocji, a nie płaczliwe, nobliwe emo, które z mroku ma jedynie kolor skóry...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
na szczęście ludzi doceniających prawdziwe wampiry nie jest wcale tak mało :)
OdpowiedzUsuńOba podręczniki są na mojej dłuuuugiej liście podręczników rpg do przeczytania. Mam tego sporo w domu, ale jakoś nie mogę się zebrać, żeby przeczytać. 'Wilkołaka' nie mam, ale zawsze można poszukać skan. ;) A jak się trafi papierowy egzemplarz to jeszcze lepiej. :)
OdpowiedzUsuń@Shirkus: ja mam jedynie skany, nad czym boleję ;(
OdpowiedzUsuńJa namiętnie rozgrywałam potyczki w "Magię i Miecz". To były czasy....
OdpowiedzUsuńSil - starannie metafory swe dla Ciebie dobieram :D i jak widać chyba są zbyt enigmatyczne dla zwykłych zjadaczy chleba :D och, kurwa w jakim świecie przyszło mi egzystować...
OdpowiedzUsuń@bóg nas nienawidzi: O "Magii i Mieczu" jedynie słyszałam od weteranów rpgów ;P
OdpowiedzUsuń@Ola: MISTRZU! :)
Należy pocieszać się myślą, że kto ma rozumieć, ten rozumie :P
Raz grałam w 'Magię i Miecz'. Grałam ze starymi wyjadaczami w rpg i wygrałam, pobiłam na głowię samego mistrza gry, który nie interesował się moją postacią dopóki nie doszło do rozstrzygającej walki między nami i facet nie mógł uwierzyć, że taki szczypiorek jak ja mógł TAK wzmocnić sobie postać. :D Ale się miało wcześniej trening w 'Talizmana'. :D
OdpowiedzUsuńAle się rozpisałam.
Aha, ja zrozumiałam złośliwą metaforę Oli. :)
Heh, dobry zawodnik z Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza postać byla z kolei zbyt pewna siebie, na dodatek jako jedyna widziała w ciemnościach więc szła na pierwszy ogień. No i otworzyłam sobie pewne drzwi, a tam smok - więcej nie pamiętam, od następnej sesji musialam tworzyć nowego bohatera :P
Chyba wszyscy zrozumieli komentarz Oli prócz jednego osobnika :P
Ach... Wampir: Maskarada :) To ja się przyłączam do bojkotu Zmierzchu i podpisuje się pod opinią kolegi Fenrira. Silaqui, dedykuję Ci swoją kolejną recenzję - jak się tylko pojawi :P
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tobą Magda. Koleżanki w szkole zachwycają się Edziem i jego mocami. Już słuchać tego nie mogę. Do tego dochodzą jeszcze Pamiętniki wampirów. Raz włączyłam jeden odcinek. Okazało się, że to takie samo romansidło co Zmierzch. Co one w ogóle w tym widzą?!
OdpowiedzUsuń@Louis: Fenrir czasem dobrze prawi.
OdpowiedzUsuńNo i czuję sie zaszczycona :)
@Maruda007: Wisz, po troszę to moge nawet zrozumieć zachwyt jakimś aktorem, zaakceptować umiłowanie romansów (sama kieeeedyś zaczytywałam się Harleqiunem podczas lektury "Wojny Światów" - po prostu musiałam się odmóżdżać, bo inaczej bym chyba ze strachu na zawał padła). Ale jeśli już ktoś powiedzmy "pokocha" wampiry, to niech poszuka czegoś innego, sprawdzi jak to wygląda w bardziej klasycznych dziełach, a nie trzyma się poziomu papieru toaletowego (bo na to bym zużyła cały nakłąd tych chorych paranormali)...