Cieszę się, że Fabryka Słów wydała "Alicję" w całości, bez rozbijania na dwa tomu - dzięki temu nie wściekłam się ani po szybkim zakończeniu pierwszej części, ani po trochę spłyconej akcji części drugiej.
Ale od początku.
Na "Alicję" składają się dwie części zatytułowane odpowiednio "Alicja i Miasto Grzechu" oraz "Alicja i Ciemny Las". Głównym bohaterem jest Aleks - niespełniony scenarzysta, w którego życie niespodziewanie wkracza czternastoletnia Alicja, będąca dzieckiem nietuzinkowym i nad wyraz dojrzałym. Znajomość zapoczątkowana zbitą szybą okazuje się dla Aleksa punktem zwrotnym w jego zdawałoby się przegranym życiu. Niestety, za wszystko kiedyś trzeba zapłacić, a cena za Alicję okazuje się nie tyle wysoka, co przerażająca.
Mam bardzo mieszane uczucia, gdy myślę o tej książce. Początek, niemal cała pierwsza część bardzo mi się podobała. A nawet nie tyle "podobała”, co do mnie "przemówiła". W Aleksie, w jego sposobie myślenia znalazłam wiele z siebie jeszcze sprzed niedawna, a dodatkowo zbieżność imion sprawiało, iż czułam się jakbym czytała sama o sobie. Piekara bardzo umiejętnie rozbudza w człowieku ciekawość, a "Alicja i Miasto Grzechu" utrzymana jest w klimacie starego dobrego realizmu magicznego, jaki spotykamy na przykład w powieściach i opowiadaniach Jonathana Carrolla.