28 gru 2015

Kolejny rok za nami, czyli 2015 w oczach Rudej.


To niesamowite, jak życie potrafi nas zaskakiwać. To wręcz przerażające, jakim skurczybykiem potrafi być los i z jaką wirtuozerią niweczy wszystkie nasze plany.

Z roku na rok obiecuję sobie, że od pierwszego stycznia cos się zmieni: we mnie, w moim podejściu do blogowania, czy pisania o książkach jako takich. I co roku wszystkie te plany poetycko biorą w łeb, a ja budzę się nagle pod koniec grudnia z świadomością, że coś mi bezpowrotnie umyka. Wtedy zazwyczaj mobilizuję wszystkie swoje siły i uruchamiam swoja tajną broń, najpotężniejszą z możliwych. Taką, co za każdym razem, chociaż na chwilę, odpędza te wszystkie czarne chmury, jakie wytrwale gromadziły się nad moją głowa przez cały rok. To moja ukryta moc, czyniąca ze mnie raz na jakiś czas rudowłosą superbohaterką, zdolną pokonać wszystkie przeciwności i spełniać marzenia jednym uderzeniem serca. Ot, szukam POZTYWÓW! W każdym możliwym znaczeniu tego słowa...


Oto za trzy dni skończy się dziwny 2015 rok, ustępując miejsca nieco przerażającemu 2016. Czuję smutek, lekkie niedowierzanie i odrobinę nostalgii. Ok, może trochę specjalnie pielęgnuję w sobie te odczucia przeglądając konto na Instagramie czy Facebooku by wzbudzić w sobie odpowiednią dozę smutku, ale chyba tym razem nie będę musiała się zbytnio wysilać by powiedzieć sobie i wam te magiczne słowa.

Rok 2015 był dla mnie rokiem wyjątkowym!

Od czego by tu zacząć? Zaczęło się smutno i styczeń trącił trochę ostatecznością decyzji i świadomością porażki w walce z paskudą zwaną codziennością. Owszem, w lutym pojawiły się nawet trzy wpisy (z czego dwa były reckami dla Fantasty 1, 2), ale później było tylko gorzej. Coś tam publikowałam: a to o czytaniu męczących książek, a to o okładkach, nawet zdobyłam się na opisanie wszystkich moich książkowych i okołoksiążkowych zwyczajów (1, 2). Spróbowałam zmierzyć się z zbyt późnym przeczytaniem Pana Lodowego Ogrodu, poMaRudziłam o opowiadaniach i opłacalności prowadzenia bloga książkowego i pochwaliłam się swoją kolekcją autografów.

 A później…

Później była Nidzica… Tak sobie czytam moją pseudorelację i nadal czuję ten ogromny ładunek pozytywnej energii, jakim mniej lub bardziej przypadkowe pogaduchy mnie naładowały. I chociaż nie zaczęłam szaleć z tekstami o konkretnych książkach, to jednak udało mi się napisać coś o duecie Boruń-Trepka, o Peteckim, o Magdzie Kozak, o Inglocie (1, 2)… Niby niewiele, niby nie do końca w takim stylu, w jakim bym chciała, ale coś tam się ruszyło. Nawet postanowiłam wykupić domenę na jeszcze jeden rok: jakoś szkoda mi było tych moich Kronik.

W listopadzie udało mi się po raz drugi w tym roku przełamać nieśmiałość (i brak wiary w siebie) i pojechać na konwent. Już nie tak kameralny jak Nidzica, a zdecydowanie bardziej nastawiony na „ilość”. Mówię tutaj o Falkonie: kolejnej niesamowitej próbie mnie, jako czytelnika i mnie, jako kogoś próbującego zgrać się z szeroko pojętym fandomem. I tutaj, w odróżnieniu od Nidzicy, wrażenia były ściśle podzielone na te pozytywne i te, niestety, niezbyt fajne.

Początkowo chciałam, naprawdę chciałam! napisać osobną relację z tego wyjazdu, ale… te pozytywne emocje w znacznej mierze były zbyt osobiste: nawet jak na to, co zdarza mi się pisać w Kronikach w ramach pokazywania ludzkiej twarzy Silaqui.

Co było najpiękniejsze w Falkonie jako drugim najważniejszym wydarzeniu 2015 roku? Oczywiście: ludzie i rozmowy z nimi! W odróżnieniu od Nidzicy, gdzie początkowo byłam straszliwie onieśmielona, tutaj kojarzyłam już więcej twarzy, mniej bałam się podejść i przywitać z kimś, kogo znam jedynie z Internetów., Nie bez zasług pozostaje tutaj Liteon i Mawete, którzy przegadali ze mną wiele godzin i sprawiali, że nie czułam się zagubiona wśród setek miłośników fantastyki (ale tej niezwiązanej z literaturą). Nie mogę też nie wspomnieć o wieczorowym przesiadywaniu w „Czeskiej”, gdzie dorwałam tak sympatycznych ludzi jak Paweł, Wojtek, czy Istvan (i kilkanaście innych osób). Bawiłam się wyśmienicie! A! I jeszcze przecudny obiad z współszczurami: dyskusja o drodze do fantastyki i milionie innych pięknych zagadnieniach naładowała mnie niesamowicie pozytywnie. Z punktów programowych zaliczyłam w sumie całe trzy, na dwóch udało mi się przysnąć (co nie było winą prelegentów a raczej wypadkową zbyt długich nocnych rozmów z innymi fantastami). Spotkałam wielu cudnych ludzi i tylko mam nadzieję, że jeśli w przyszłym roku pojawię się na Falkonie, to w programie będzie nieco więcej ciekawych prelekcji czy dyskusji: w tym roku nie było za bardzo w czym wybierać...

Dziwny to był rok: nie wróciłam (mimo najszczerszych chęci) do pisania jednego tekstu na tydzień. Co więcej: nie wróciłam nawet do REGULARNEGO pisania o czymkolwiek. Kroniki stały się takim zapomnianym przez bogów miejscem, do którego trafiają jedynie wierni masochiści i ulubione trolle, a większość dyskusji literackich i okołoliterackich przeniosła się na Facebooka: dzięki moim dwóm wyjazdom „tam do ludzi” udało mi się nawiązać lub pogłębić znajomości z osobami, które mniej lub bardziej skutecznie pomagają mi wybierać kolejne lektury. Kupiłam sobie czytnik i zbyt szybko się z nim pożegnałam, nawiązałam kilka… znajomości (a może nawet przyjaźni) i raz na jakiś czas pozwalałam sobie wierzyć w wszystkie te ciepłe słowa, jakie do mnie kierujecie. Kupiłam i dostałam mnóstwo książek, ze dwa razy pobawiłam się w polityczno-emocjonalne dyskusje i nabawiłam się paskudnej przypadłości, z jednej strony wpędzającej w depresję, ale z drugiej dającą jakąś nadzieję dla tak aspołecznej jednostki, jaką podobno jestem... Ot, tęsknię za ludźmi i trochę polubiłam te moje szalone i niepoprawne politycznie spotkania z fantastami.

Jak wyglądał ten rok pod względem czytelniczym? Niemal satysfakcjonująco: przeczytałam 82 pozycje, z czego wiele zapisało się w mojej głowie jako książki wyjątkowe, większość jako dobre, (niech was nie zmylą oceny liczbowe: stosuję sześciostopniową skalę, w której „4” oznacza rzecz dobrą. A przecież innym będzie „dobra lektura rozrywkowa”, a innym „dobry depresyjny kawałek literatury”. Kiedyś napiszę o tym więcej, ot tak, by się pozbyć niedomówień i bezsensownych zarzutów), a tylko kilka jako rzeczy znośne i w jakimś stopniu niedopasowane do mojego … nastroju? Stopnia czytelniczej świadomości? Czegoś innego?

Oto lista, z nielicznymi odnośnikami do recek/opinii.

Autor
Tytuł
E - N
Ocena
Opinia
1
Antologia
Kroki w nieznane 2005
Nie
5
2
Antologia
Kroki w nieznane 2007
Nie
5
3
Antologia
Kroki w nieznane 2012
Nie
4,5
4
Antologia
Głos Lema
Nie
4
5
Antologia
Rakietowe szlaki 2
Tak
4
6
Antologia
Rakietowe szlaki tom 1
Tak
5
7
Antologia
Najlepsze opowiadania 1996 roku. T.1.
Nie
4,5
8
Antologia
Rakietowe szlaki 1
Tak
5
9
Antologia
Galaktyka I. Radziecka fantastyka naukowa
Tak
4,5
10
Antologia
Herosi
Nie
3,5
11
Boruń K. Trepka A.
Zagubiona przyszłość
Tak
4
12
Boruń K. Trepka A.
Proxima
Tak
3,5
13
Boruń K. Trepka A.
Kosmiczni bracia
Tak
4
14
Bradbury Ray
Kroniki marsjańskie
Tak
5
15
Brunner John
Wszyscy na Zanzibarze
Tak
5,5
16
Bułhakow Michaił
Mistrz i Małgorzata
Tak
6

17
Bułyczow Kirył
Dzikusy. Białe skrzydła kopciuszka
Tak
5
18
Bułyczow Kirył
Miasto na górze
Tak
4
19
Bułyczow Kirył
Osada
Tak
5
20
Bułyczow Kirył
Rycerze na rozdrożach
Tak
3
21
Bułyczow Kirył
Nieziemsko piękna szafa
Tak
5
22
Cook Glen
Czarna Kompania
Nie
4
23
Cook Glen
Cień w ukryciu
Nie
4
24
Cook Glen
Biała Róża
Nie
4
25
Farmer Philip Jose
Gdzie wasze ciała porzucone
Tak
4
26
Farmer Philip Jose
Najwspanialszy parostatek
Tak
3,5
27
Farmer Philip Jose
Mroczny wzór
Tak
3,5
28
Fijałkowski Tomasz
Antipolis
Nie
3
29
Grzędowicz Jarosław
Pan Lodowego Ogrodu t.1
Tak
5
30
Grzędowicz Jarosław
Pan Lodowego Ogrodu t.4
Nie
3,5
31
Grzędowicz Jarosław
Pan Lodowego Ogrodu t.2
Nie
4
32
Grzędowicz Jarosław
Pan Lodowego Ogrodu t.3
Nie
4
33
Inglot Jacek
Quietus
Nie
5,5

34
Inglot Jacek
Wypędzony
Nie
5
35
Inglot Jacek
Sodomion
Nie
4
36
Kołodziejczak Tomasz
Czarny Horyzont
Nie
4,5
37
Kołodziejczak Tomasz
Czerwona Mgła
Nie
4

38
Kołodziejczak Tomasz
Biała Reduta t.1
Nie
4

39
Kozak Magdalena
Fiolet
Nie
4,5
40
Kuttner Henry
Twonk. Opowiadania
Tak
5
41
Kuttner Henry
Nieśmiertelni
Tak
4
42
Le Guin Ursula
Lewa ręka ciemności
Tak
5
43
Lem Stanisław
Eden
Tak
5
44
Lem Stanisław
Kongres Futurologiczny
Tak
4,5

45
Lem Stanisław
Opowieści o Pilocie Pirxie
Tak
6
46
Lem Stanisław
Powrót z gwiazd
Tak
5,5
47
Lewandowski Konrad T.
Małe niebo



48
MacLeod Ian R.
Dom Burz
Nie
4,5
49
Majka Paweł
Niebiańskie Pastiwska
Nie
4

50
Małecki Jakub
Zaksięgowani
Nie
3,5
51
Mieville China
Miasto i Miasto
Nie
4,5
52
Musialik Maciej
Zanieśmy im naszą wojnę
Nie
5
53
Oramus Marek
Rozmyślania nad tlenem
Nie
5
54
Oramus Marek
Wyposażenie osobiste
Nie
5
55
Oramus Marek
Hieny cmentarne
Tak
4
56
Oramus Marek
Arsenał
Tak
4
57
Orlewski Bartosz
Armadillo
Nie
4
58
Paliński Paweł
Polaroidy z zagłady
Nie
4,5
59
Petecki Bohdan
Tylko cisza
Tak
5
60
Petecki Bohdan
Kogga z Czarnego Słońca
Tak
5
61
Petecki Bohdan
Messier 13
Tak
4
62
Petecki Bohdan
Strefy zerowe
Tak
5
63
Podlewski Marcin
Głębia: Skokowiec
Nie
4,5

64
Podrzucki Wawrzyniec
Uśpione archiwum
Nie
5
65
Podrzucki Wawrzyniec
Kosmiczne ziarna
Nie
4,5
66
Podrzucki Wawrzyniec
Mosty wszechzieleni
Nie
4,5
67
Reynolds Alastair
Północ Galaktyki
Nie
5
68
Reynolds Alastair
Diamentowe psy. Turkusowe dni
Nie
4
69
Sawicki Andrzej W.
Aposiopesis
Nie
4
70
Strugaccy A.B.
Fale tłumią wiatr
Tak
4
71
Strugaccy A.B.
Żuk w mrowisku
Tak
4
72
Strzeszewski Emil
Ród
Nie
4,5
73
Szmidt Robert J.
Szczury Wrocławia. Chaos
Nie
4
74
VanderMeer Jeff
Ujarzmienie
Nie
3,5
75
VanderMeer Jeff
Podziemia Veniss
Nie
5
76
VanderMeer Jeff
Unicestwienie
Nie
4,5
77
Watts Peter
Wir
Nie
4

78
Wilhelm Kate
Gdzie dawniej śpiewał ptak
Tak
4,5
79
Zajdel Janusz Andrzej
Cylinder van Troffa
Tak
5
80
Zajdel Janusz Andrzej
Wyjście z cienia
Tak
5
81
Zajdel Janusz Andrzej
Paradyzja
Tak
4,5
82
Ziemiański Andrzej
Zapach szkła
Nie
4

Kłamstwem byłoby twierdzenie, że większość z tych książek wybrałam sama. Nieocenionym pomocnikiem (i weryfikatorem) kolejnych lektur okazał się niezastąpiony Lapsus (zwany czasem Krzysztofem), swoja cegiełkę dołożył Mawete, ludzie na Facebooku i odwiecznie stalkowane przez moją skromną osobę dwa fora: Latająca Holera i Zaginiona Biblioteka. Jeśli macie jakieś pytania odnośnie poszczególnych tytułów: piszcie tutaj, na fb, może nawet na maila: co kto woli. Mnie osobiście cieszy duży udział klasyki, zwłaszcza tej naszej rodzimej.

Czy mam jakieś plany na 2016 rok? Mam ich mnóstwo, ale pewnie 99% jest nie do zrealizowania… ten jeden procent to TRZY wyjazdy, nad powodzeniem których zaczynam pracować już dzisiaj.

Co będzie z Kronikami? Nie znikną, coś tam opublikuję od czasu do czasu, trochę potrolluję na Facebooku, może dorobię się jakiegoś zbanowania, czasem wam poMaRudzę a przez większość wolnego czasu będę poczytywać tych, których czytać warto. Przeczytam mnóstwo książek, dobieranych według jedynego rozsądnego klucza, sama nie napiszę ani jednej i dalej uparcie będę zmuszała siebie do tej odrobiny optymizmu, jaka mi jeszcze pozostała. To chyba całkiem dobry plan, prawda?

0 comments:

Prześlij komentarz

Szanuję krytykę, ale tylko popartą odpowiednimi przykładami. Jeśli chcesz trollować, to licz się z tym, że na tym blogu niekulturalnych zachowań tolerować nie będziemy, a komentarze obraźliwe będą kasowane :)